Legendy Diuny 01 - Dżihad Bulteriański,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kevin J. Anderson
Dżihad
Butleriański
GTW
Księżna Irulana pisze:
Każdy prawdziwy badacz musi sobie uświadomić, że historia nie ma początku. Bez
względu na to, gdzie się zaczyna opowieść, zawsze są wcześniejsi bohaterowie i wcześniejsze
tragedie.
Zanim ktoś zdoła zrozumieć Muad'Diba czy obecny dżihad, który rozpoczął się po obaleniu
mojego ojca, Imperatora Szaddama IV, musi zrozumieć, przeciwko czemu walczymy. Dlatego
spójrzmy w naszą odległą o ponad dziesięć tysięcy lat przeszłość, na to, co się działo dziesięć
tysiącleci przed narodzinami Paula Atrydy.
Ujrzymy tam narodziny Imperium, ujrzymy, jak z popiołów po bitwie pod Corrinem
powstał Imperator, by zjednoczyć poobijaną resztkę ludzi. Zagłębimy się w najstarsze zapiski, w
mity Diuny, w czasy Wielkiej Rewolty, bardziej znanej jako Dżihad Butleriański.
Genezą naszego polityczno-handlowego wszechświata była owa straszna wojna z
myślącymi maszynami. Wysłuchaj teraz mojej opowieści o wolnych ludziach, buntujących się
przeciwko władzy robotów, komputerów i cymeków. Zauważ, co legło u podstaw wielkiej
zdrady, która sprawiła, iż ród Atrydów i ród Harkonnenów stały się śmiertelnymi wrogami, a
która to wendeta trwa i w naszych czasach. Poznaj korzenie zgromadzenia żeńskiego Bene
Gesserit, Gildii Kosmicznej i jej nawigatorów, mistrzów miecza z Ginaza, Akademii Medycznej
Suk, mentatów. Przyjrzyj się życiu uciskanych zensunnitów, którzy uciekli na pustynną planetę
Arrakis, gdzie stali się naszymi najwspanialszymi wojownikami - Fremenami.
Wydarzenia te doprowadziły do narodzin i życia Muad'Diba.
Na długo przed Muad'Dibem, w ostatnich dniach Starego Imperium ludzkość straciła swoją
siłę napędową. Ziemska cywilizacja rozprzestrzeniła się w systemach gwiezdnych, ale pogrążyła
się w stagnacji mając niewielkie ambicje, większość ludzi zdała się na wydajne maszyny, które
wykonywały za nich codzienne czynności. Stopniowo rodzaj ludzki przestał myśleć, marzyć a
nawet żyć pełnią życia.
Potem pojawił się człowiek z odległego układu Thalimy, wizjoner, który przybrał imię
Tlaloca, starożytnego boga deszczu. Przemawiał do ospałych tłumów, starając się ożywić ducha
ludzkości, ale bez widocznych rezultatów. Jednak paru odmiennie myślących usłyszało jego
przesłanie.
Myśliciele ci spotykali się w sekrecie i dyskutowali o tym, jak zmieniliby Imperium, gdyby
tylko udało im się obalić głupich władców. Odrzuciwszy prawdziwe imiona i nazwiska, przyjęli
przydomki związane z wielkimi bogami i bohaterami starożytności. Najznamienitszymi z nich
byli generał Agamemnon i jego kochanka Junona, geniusz taktyki. Dwójka ta zwerbowała
specjalistę z zakresu programowania, Barbarossę, ten zaś uknuł spisek w celu przekształcenia
wszechobecnych w Imperium maszyn służebnych w nieustraszonych agresorów, poprzez
wszczepienie w ich sztuczne mózgi pewnych cech ludzkich, w tym żądzy podbojów. Potem do
mających nieposkromione ambicje buntowników dołączyło jeszcze kilkanaścioro ludzi. W sumie
dwadzieścia mózgów stworzyło zarodek rewolucji, która obaliła Stare Imperium.
Zwycięzcy nazwali się Tytanami, po najstarszych greckich bogach. Pod przewodem
wizjonera Tlaloca owa dwudziestka podzieliła między siebie władzę nad planetami i ludami,
narzucając im za pośrednictwem agresywnych myślących maszyn Barbarossy swoje
rozporządzenia. Podbili większość znanej galaktyki.
Niektóre grupy oporu zajęły pozycje obronne na kresach Starego Imperium. Utworzywszy
konfederację - Ligę Szlachetnych - walczyły z dwudziestoma Tytanami i po wielu krwawych
bitwach zachowały wolność. Powstrzymały napór Tytanów i odepchnęły ich.
Tlaloc przysiągł, że pewnego dnia narzuci panowanie tym niepokornym, ale po niespełna
dziesięciu latach sprawowania władzy zginął w tragicznym wypadku. Generał Agamemnon objął
po nim przywództwo, lecz zgon jego przyjaciela i mentora był ponurym przypomnieniem, że i
Tytani są śmiertelni.
Pragnąc rządzić setki lat, Agamemnon i jego kochanka Junona zdecydowali się na
ryzykowny krok. Polecili usunąć chirurgicznie swoje mózgi i umieścić je w pojemnikach
ochronnych, które można było instalować w różnych mechanicznych formach. Kiedy nad
pozostałymi Tytanami zawisło widmo starości i niedołęstwa, również oni przekształcili się, jeden
po drugim, w „cymeki" - maszyny z ludzkimi mózgami.
Epoka Tytanów trwała sto lat. Uzurpatorzy cymeki władali swoimi planetami,
wykorzystując zaawansowane komputery i roboty do utrzymywania porządku. Jednak pewnego
feralnego dnia Kserkses, Tytan o hedonistycznych skłonnościach, chcąc mieć więcej czasu na
przyjemności, dał zbyt wiele swobody swojej wszechobecnej sieci sztucznej inteligencji.
Obdarzona czuciem sieć komputerowa opanowała całą planetę, a potem szybko inne.
Rozprzężenie szerzyło się ze świata na świat niczym zaraza, komputerowy „wszechumysł" zaś
stawał się coraz potężniejszy i coraz bardziej zwiększał swój zasięg. Nazwawszy się Omniusem,
inteligentna i potrafiąca się przystosować sieć podbiła wszystkie pozostające dotąd we władzy
Tytanów planety, zanim cymeki zdążyły ostrzec towarzyszy przed niebezpieczeństwem.
Następnie Omnius ustanowił porządek na własny, ściśle zorganizowany sposób, trzymając
upokorzone cymeki pod pantoflem. Agamemnon i jego kompani, ongiś władcy Imperium, stali
się, choć niechętnie, sługami szeroko rozgałęzionego wszechumysłu.
W czasach Dżihadu Butleriańskiego Omnius i jego myślące maszyny trzymali
„Zsynchronizowane Światy" w żelaznym uścisku od tysiąca lat.
Mimo to na kresach pozostały zbiorowiska wolnych ludzi, połączone dla wspólnej obrony,
tkwiąc niczym cierń w boku myślących maszyn. Ilekroć wszechumysł atakował, Liga
Szlachetnych skutecznie się broniła.
Ale zawsze powstawały nowe plany maszyn.
Kiedy ludzie stworzyli komputer, który potrafił gromadzić
informacje i uczyć się na ich podstawie, podpisali wyrok na
ludzkość
.
- siostra Becca Skończona
Salusa Secundus zawieszony był w pustkowiach kosmosu niczym wysadzany
drogocennymi kamieniami klejnot. Była to oaza zasobów mineralnych i żyznych pól, spokojna i
miła dla sensorów optycznych. Niestety roiło się na niej od ludzkiego paskudztwa.
Flota robotów zbliżała się do stołecznej planety Ligi Szlachetnych. Krążowniki najeżone
były bronią, niesamowicie piękne ze swoimi odbijającymi światło pancerzami kompozytowymi
oraz zdobiącymi je antenami i sensorami. Silniki rufowe zionęły czystym ogniem, nadając
statkom przyspieszenie, które zmiażdżyłoby czysto biologicznych pasażerów. Myślące maszyny
nie potrzebowały żadnych systemów podtrzymujących życie ani fizycznej wygody. Skupiały się
na zniszczeniu resztek odwiecznego ludzkiego oporu na dzikich kresach Zsynchronizowanych
Światów.
Atak prowadził ze swego statku w kształcie piramidy generał Agamemnon. Logicznie
myślące maszyny nie dbały o chwałę ani o zemstę. Ale on na pewno dbał. Jego w pełni sprawny
mózg w pojemniku ochronnym obserwował realizację planów.
Przed nim główna flota kierowanych przez roboty statków wnikała w głąb opanowanego
przez ludzi układu, zmiatając załogi zaskoczonych statków wartowniczych niczym tocząca się z
przestrzeni kosmicznej lawina. Jednostki ludzi otworzyły ogień, nadciągali obrońcy, by stawić
czoło siłom maszyn. Pięć statków Ligi oddało potężne salwy, ale większość ich pocisków była
zbyt wolna, by trafić nacierającą jak błyskawica flotę. Celne strzały zniszczyły lub uszkodziły
garść statków robotów, jednak tyle samo statków pilotowanych przez ludzi eksplodowało w
jarzących się płomieniach gazów - nie dlatego, że stanowiły jakieś szczególne zagrożenie dla
najeźdźców, lecz po prostu dlatego, że znalazły się na ich drodze.
Tylko kilku odległym zwiadowcom udało się przesłać ostrzeżenie na bezbronnego Salusę
Secundusa. Statki robotów rozbiły w pył przerzedzoną wewnętrzną linię obronną ludzi, nie
zwalniając nawet w pędzie ku swojemu prawdziwemu celowi. Trzęsąc się pod wpływem
ogromnego, spowodowanego hamowaniem przeciążenia, pojawią się niedługo po dotarciu do
stołecznej planety sygnału ostrzegawczego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]