Legenda o wierzbie narewskiej(1), legendy

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Legenda o wierzbie narewskiejNarew piękna rzeka, wijšca się wród pól i łšk północno-wschodniej Polski, swoje wody oddaje królowej polskich rzek Wile, po drodze odwiedza wsie, miasta i miasteczka, a gdzieniegdzie nad jej wodami, na brzegach, rosnš samotnie wierzby zwane płaczšcymi, wiatr tańczy w ich delikatnych gałęziach, a drobne listki przypominajš płynšce po twarzy łzyMoże to prawdziwe łzy, które przybrały postać drobnych listków drżšcych w podmuchach wiatru, który często zaglšda nad Narew i wista przecišgle wród pobliskich łšk i lasów?Dawno temu, kiedy Polska była jeszcze królestwem, a kolejni monarchowie musieli wiele wysiłku wkładać w to, aby utrzymać w swoim posiadaniu wschodnie granice państwa nad Narwiš w jednej z osad mieszkała biedna kobieta wdowa, której radociš życia byli trzej synowie. Najstarszy miał piętnacie lat, redni dwa lata mniej, a najmłodszy był jeszcze małym chłopcem. Wszyscy dzielnie pomagali matce w codziennej pracy, ale bez ojca trudno wiodło się całej czwórce. Przezorna i pracowita kobieta najmowała się do różnych prac u bogatszych gospodarzy, a ci chętnie przyjmowali jš, bo słynęła na całš okolicę ze swojej uczciwoci i pracowitoci. Biednej wdowie trudno było wychowywać trzech rosnšcych szybko synów, ale nigdy nikt nie słyszał od niej żadnych skarg, z pogodš ducha znosiła swój ciężki los.Ziemie nad Narwiš były żyzne i przezorni gospodarze mogli im powierzyć swój los, dobrze nawożona i doglšdana sprzyjała im i przynosiła bogaty plon. Nie znano więc w tej okolicy głodu do czasu!Z nadejciem pewnej wiosny kraj zalały nieprzyjacielskie wojska, które od wschodu napadły na Rzeczpospolitš i szybko posuwały się w głšb królestwa, a tam gdzie przeszły, pozostawiały po sobie pożogę, mierć, płacz i ból. Chłopi, wówczas jeszcze niezupełnie wolni, obcišżeni pańszczyznš, zgodnie z panujšcymi wówczas zwyczajami, nie mieli prawa bronić królewskich ziem, wróg okazał się jednak na tyle silny, że król ze swojš Radš Rycerskš postanowił uchylić owe zwyczaje i do wojska zaczęto wcielać wszystkich mężczyzn, w tym chłopów pańszczynianych, którzy za służbę w wojsku mogli liczyć na zwolnienie od pańszczyzny i tytuł rycerski, co oznaczało również dobrobyt dla ich rodzin po wojnie. Niestety, wielu z nich końca wojny nie doczekało, w okrutnych bitwach tracili życie walczšc z potężnym wrogiem zalewajšcym kraj, niszczšcym wszystko co napotkał na swej drodze ku stolicy i królewskiemu zamkowi.Wdowa bardzo bała się o los swoich trzech synów, szczególnie najstarszego, który rwał się do walki, wiedział, że gdy uda mu się przeżyć na wojnie, da swojej matce i młodszym braciom szczęliwe i dostatnie życie. Zatroskana matka pozwoliła więc chłopcu ruszyć na wojnę, nie mogła mu wiele dać na drogę jedynie chleb i trochę sera, swoje matczyne błogosławieństwo i modlitwęNie upłynęło kilka tygodni, gdy posłaniec przybył do niej z tragicznš nowinš jej syn zginšł w jednej z bitew. Rozpacz matki była wielka, na nic zdały się jednak jej błagania i redni z synów postanowił pójć w lady brata, teraz on czuł się odpowiedzialny za los matki i młodszego brata. Pełna złych przeczuć, zatroskana matka nie mogła mu przeszkodzić, chciał i on dołšczyć do armii i zrobić wszystko, by złego wroga wypędzić z kraju, poszedł więc i on na wojnę okrutnš, zbierajšcš krwawe żniwo, wojnę, która odebrała życie tak wielu ojcom, braciom i synom, pogršżajšc kolejne rodziny w bezdennej, czarnej rozpaczy.Minęła zima, nastała kolejna wiosna, a wróg wcišż nie opuszczał granic królestwa, polskie wojska rosły jednak w siłę, wróg nie posuwał się w głšb kraju już tak szybko jak to było pierwszej wiosny po najedzie. Trochę nadziei wlało się w serce stroskanej matki, ale i tym razem los jej nie oszczędził posłaniec, który przybył do jej skromnej chaty nie miał dla niej dobrych wieci wojna pochłonęła życie drugiego syna wdowy!Kobiecie pozostał już tylko jeden syn, złotowłosy Mcisław. Noszšc takie imię, nie mógł nie chcieć pomcić mierci swoich starszych braci, którzy zawsze dbali o niego jak mogli i obdarzali braterskš czułociš i miłociš, jako najmłodszego w rodzinie. Matka tym razem postanowiła ochronić za wszelkš cenę swoje najmłodsze dziecko, wróg nie odstępował jednak granic kraju, a Mcisław rwał się do wojska, aby zapłacić wrogowi za mierć ukochanych braci, on również chciał wyswobodzić kraj spod srogiej ręki złego najedcy i dać matce dobrš, spokojnš przyszłoć, pod osłonš nocy najmłodszy i ostatni z jej synów ruszył na wojnęCodziennie łuny pożarów płonęły nad Narwiš, zdjęte smutkiem matki wychodziły na brzeg rzeki i przerażone tym złowrogim widokiem płakały, a z nimi płakały okoliczne wierzby, ich listki na wiotkich gałšzkach drżały rozrzucane porywami niespokojnego wiatruKilka miesięcy dzień w dzień matka Mcisława wychodziła na brzeg, z którego wysokoci rozpocierał się szeroki widok na całš okolicę. Pewnego dnia, gdy już zmierzchało, u kresu drogi zobaczyła jedca na koniu, był to posłaniec przerażona kobieta nauczona dowiadczeniem, spoglšdała w stronę zbliżajšcego się żołnierza. Wieć, jakš miał dla niej zabiła w niej ostatki nadziei Mcisław nie żył!Posiwiała w jednej chwili kobieta, oszalała z bólu przyszła ostatni raz nad brzeg Narwi, która od tak wielu miesięcy słuchała płaczu osieroconych matek, żon, córek i sióstr. Kobieta chciała znaleć ukojnie bólu w jej wodach, miała się już rzucić do rzeki, gdy nagle wypłynęła z niej wodna nimfa, nie pozwoliła kobiecie skoczyć w wodnš toń, zasłuchana w szloch osieroconej matki, zamieniła jš w płaczšcš wierzbę.Być może kto widział tę niezwykłš, czarodziejskš zamianę, bo nikt nigdy z drewna wierzby płaczšcej nie ważył się wyrobić broni.Wierzby do dzi płaczš swymi drobnymi listkami nad wodami Narwi, a może tylko bawiš się z wiatrem, który nie rozdmuchuje już po okolicy smutnych wieci, a jedynie niesfornie bawi się z ich wiotkimi gałšzkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leborskikf.pev.pl
  •