Legenda o Walgierzu Wdalym, LEGENDY BASNIE MITY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Legenda o Walgierzu Wdałym
Dawno, dawno temu, piękny hrabia Walgierz, władca Tyńca,
trafił na dwór króla Francji. Był nie tylko mężczyzną
niezwykłej urody, ale silnym i zręcznym, więc odnosił liczne
zwycięstwa w turniejach. Szybko zwrócił na siebie uwagę córki
króla – urodziwej Helgundy. Pokochał piękną królewnę – dla
niej postarał się o honor podawania najwyższym dostojnikom
napojów – wówczas była to wielka nagroda dla mniej
znaczących rycerzy. Śpiewał królewnie melancholijne dumki
pod oknami i w końcu sprawił, że całkiem oddała mu serce.Na
dworze francuskim miał tylko jednego rywala – Arinalda, który
chciał za wszelką cenę przeszkodzić w planowanej przez
młodych ucieczce. Przekupywał strażników, stawiał zasieki na
rzekach, przymuszał przewoźników – sam zakochany w
Helgundzie, nie chciał jej oddać Walgierzowi. Wszystko to
jednak na nic i Ariwaldowi pozostało już tylko jedno –
wyzwał rywala na pojedynek. Długo walczyli rycerze, obydwaj
potężni, a bój był zacięty, i tylko widok lubej panny dopomógł
Walgierzowi Wdałemu do zwycięstwa. Młodzi wrócili razem
do Tyńca i tam wzięli ślub.Nie tak miały się jednak zakończyć
dole i niedole Walgierza. Kiedy poddani uskarżali się mu na
Wisława Pięknego, księcia wiślickiego, że przeciw nim się
wyprawia, hrabia na wojnę ruszył z domu i nie ustał, aż księcia
w kajdanach do Tyńca nie przywlókł do wieży. Po tej wojnie
ruszył na następną – tym razem na rozkaz króla, bronić granic.
A ta przeciągała się, i przeciągała... A zamek w Tyńcu
pozostawał bez władcy...Smuciła się piękna Helgunda, że mąż
długo nie wraca, tęskniła, nudziła się też po trochu... A wierna
sługa na bolączki znalazła pod ręką lekarstwo – po co daleko
szukać, skoro mężowski zakładnik, dorodny taki, nieopodal w
wieży rezyduje? Od słowa do słowa, a od słowa do czynu, i
zapomniała przy pięknym Wisławie Helgunda przysięgi
małżeńskie. A od czynu do następnego, i uciekła z kochankiem
do Wiślicy.Wrócił Walgierz po wojnie – nie zastał żony w
zamku. Gniew nim szarpnął, ból zapałał, sam pognał po
zemstę. A tam w Wiślicy zdradziecka małżonka w pułapkę go
wciągnęła, słodkimi słowy wabiąc, na kolana klękając,
przysięgi składając. Dał się zaprowadzić do ukrytego pokoju,
gdzie mu by miał być Wisław wydany – a tymczasem to jego
tam w kajdany zakuli. miecz jego własny na łańcuchach nad
nim zawiesili. Żona jego bezecna na oczach uwięzionego męża
z kochankiem Wisławem się pieściła, lecz Walgierz milczał,
słowa do nich żadnego nie wypowiadając. Czasem tylko ze
swoją strażniczką parę słów zamienił – z siostrą wisława,
szpetną dziewczyną okrutnie, a Rynga jej było na imię. I ta
właśnie dziewczyna, patrząc na mękę, którą znosił bez słowa
skargi, okazała mu litość, a w zamian za obietnicę małżeństwa,
uwolniła go z kajdanów i oddała mu miecz. Tego wieczora więc
Walgierz kilkoma tylko słowami okazując nadchodzące chwile
zemsty, pożegnał wiarołomnych i zabił ich, a potem wreszcie
wrócił do swego zamku w Tyńcu, gdzie razem z Ryngą dożył
szczęśliwej starości.
Znaleziono w sici
[ Pobierz całość w formacie PDF ]