Le Bon Gustaw - Psychologia TÅ‚umu, Rozne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gustaw Le Bon
Psychologia tłumu
Tytuł oryginału: Psychologie desfoules
Przełożył
Bolesław Kaprocki
Lwów 1930
Spis treści
Przedmowa do drugiego wydania polskiego
Od Autora
Wprowadzenie - Era tłumów
Księga pierwsza
DUSZA TŁUMU
Rozdział I
Ogólna charakterystyka tłumu.
Psychologiczne prawo jego jedności umysłowej
Rozdział II
Uczucia i moralność tłumu
§ 1. Impulsywność, zmienność i drażliwośc tłumu
§ 2. Podatność na sugestie i łatwowierność tłumu
§ 3. Przesada i prostota w uczuciach tłumu
§ 4. Nietolerancja, autorytaryzm i konserwatyzm tłumu
§ 5. Moralność tłumu
Rozdział III
Idee, rozumowanie i wyobraźnia tłumu
§ 1. Idee tłumu
§ 2. Jak rozumuje tłum?
§ 3. Wyobraźnia tłumu
Rozdział IV
Religijne formy przekonań tłumu
Księga druga
POGLĄDY I WIERZENIA TŁUMU
Rozdział I
Czynniki mające pośredni wpływ na wierzenia tłumu
§ 1. Rasa
§ 2. Tradycja
§ 3. Czas
§ 4. Instytucje polityczne i społeczne
§ 5. Oświata i wychowanie
Rozdział II
Czynniki mające bezpośredni wpływ na poglądy tłumu
§ 1. Obrazy, słowa i hasła
§ 2. Złudzenia
§ 3. Doświadczenie
§ 4. Rozum
Rozdział III
Przywódcy tłumu i ich metody przekonywania
§ 1. Przywódcy tłumów
§ 2. Metody działania przywódców: twierdzenie, powtarzanie, zaraźliwość
§ 3. Prestiż
Rozdział IV
Granice zmienności wierzeń i poglądów tłumu
§ 1. Wierzenia stałe
§ 2. Zmienne opinie tłumu
Księga trzecia
KLASYFIKACJA I OPIS RÓŻNYCH KATEGORII TŁUMÓW
Rozdział I
Podział tłumów
§ 1. Tłumy heterogeniczne
§ 2. Tłumy homogeniczne
Rozdział II
Tłum zwany zbrodniczym
Rozdział III
Sądy przysięgłych
Rozdział IV
Tłum wyborczy
Rozdział V
Zgromadzenie parlamentarne
Zakończenie
Przedmowa do drugiego wydania polskiego
Psychologia tłumu Le Bona była po raz pierwszy wydana w tłumaczeniu polskim w roku 1899. Pierwsze to tłumaczenie jest już zupełnie wyczerpane. Obecne jej wydanie polskie jest tłumaczeniem z trzydziestego szóstego wydania francuskiego z roku 1929.
Trzydzieści sześć wydań książki tej, drukowanej po raz pierwszy w 1895 r., świadczy wyraźnie, że jest ona ciągle i stale czytana przez kształcącą się w naukach społecznych młodzież francuską - choć w ciągu tych trzydziestu kilku lat każdy niemal rok wzbogacał francuską literaturę socjologiczną nowymi cennymi pracami.
I nie straciła Psychologia tłumu na wartości nie tylko dla ściśle naukowych badań, lecz i dla praktycznej orientacji w bieżącym życiu społeczno-politycznym - pomimo że cały jej układ i cały tok rozumowania w ostatnim jej wydaniu pozostał ten sam co w pierwszym.
Nie uzupełniał też Le Bon w późniejszych wydaniach faktów, na których oparł swe wnioski i twierdzenia, wydarzeniami ostatnich czasów.
Ale czytając dziś Psychologią tłumu, nie sposób nie odczuwać, jak wiele tłumaczy nam ona faktów współczesnych - i z wojny światowej, i z rewolucji bolszewickiej, i nawet z ostatniego u nas czterolecia.
Bo uczucia, myśli, dążenia zbiorowisk ludzkich kształtują się dziś tak samo jak i w najdawniejszych znanych nam okresach cywilizacji, wedle pewnych stałych praw psychologii społecznej.
Trafne i ścisłe więc określenie tych praw daje nam wyjaśnienie zarówno zamierzchłej przeszłości, jak i dnia bieżącego, a zarazem pozwala lepiej przewidywać przyszłość. Zawsze dotychczas po okresie wielkich wojennych wysiłków przeważającej części Europy następowały głębokie przemiany całego jej społeczno-gospodarczego i prawnopaństwowego życia. Tak było i po wojnach krzyżowych w połowie średnich wieków, i po wojnach religijnych na początku nowych wieków, i po wojnach napoleońskich.
I wielkim złudzeniem byłoby przypuszczenie, że życie społeczne i państwowe narodów europejskich po wojnie światowej, rewolucji bolszewickiej w Rosji, przeróżnych dyktaturach, zamachach stanu w szeregu krajów będzie się za parę dziesięcioleci opierać nadal na tych samych co dziś podstawach.
Europa weszła w okres szybkich i głębokich przemian swego życia cywilizacyjnego. Narody, których warstwy kierujące w czas należycie kierunek tych przemian zrozumieją - wyjdą z nich wzmocnione. Narody, których rządy zaskakiwać będzie ewolucja poglądów, dążeń, uczuć szerokich mas ludności nieoczekiwanymi przez nie niespodziankami, staną się przedmiotem obcego wyzysku gospodarczego i politycznego.
Warstwą kierującą naszym życiem społeczno-państwowym jest ogół zawodowej inteligencji.
Podniesienie na możliwie najwyższy poziom jej wiedzy socjologicznej, jej rozumienia praw ewolucji społecznej, umiejętności należytego odróżniania przemijających nastrojów tłumów od trwałych dążeń ducha rasy i narodu - to warunek konieczny, by Polska wywalczyła sobie należne jej mocarstwowe stanowisko w świecie cywilizowanym.
A jedną z książek najbardziej pogłębiających zrozumienie ewolucji społecznej jest Le Bona Psychologia tłumu.
Polecając dokładne jej przeczytanie i przemyślenie nie tylko specjalnie naukami społecznymi zajmującej się młodzieży prawniczej, lecz w ogóle tym wszystkim, którzy chcą być świadomym czynnikiem postępu naszej siły narodowo-cywilizacyjnej i potęgi mocarstwowej Polski - jednocześnie jednak uważam za obowiązek swój przestrzec czytelników przed pesymizmem, jakim owiane są ostateczne wnioski francuskiego socjologa.
„Po osiągnięciu pewnego stopnia potęgi i złożoności cywilizacja zaczyna kostnieć, a następnie poczyna chylić się ku upadkowi. Nadchodzi dla niej jesień, za którą czai się zimna śmierć. Oznaką tej ostatniej fazy jest powolny zanik ideału, który był sokiem ożywczym duszy rasy".
Jest to zupełnie słuszne, że siła cywilizacji opiera się na sile ideałów, że osłabienie ideałów w społeczeństwach jest zapowiedzią ich cywilizacyjnego upadku. Ale czy musi zawsze i wszędzie przyjść to osłabienie ideałów?!
Le Bon zdaje się skłaniać do tego beznadziejnego wniosku. Ostatnie słowa jego książki brzmią:
„Każdy więc naród w pogoni za ideałem przechodzi od barbarzyństwa do cywilizacji, a z chwilą upadku ideału umiera. Tak wygląda bieg jego żywota".
Ideał, który stanowił przez wieki siłę „rasy francuskiej", jest więc wedle Le Bona „marzeniem", które wcześniej czy później rozwiać się musi, a wtedy przyjdzie „śmierć" cywilizacji francuskiej.
Wojna światowa świadczy jednak, że naród francuski naprawdę daleki jest nie tylko od chwili śmierci, lecz i starości.
Ale mimo oficjalnej bezreligijności Trzeciej Republiki religia nie stała się dla narodu francuskiego „marzeniem" tylko, tracącym swą siłę.
Właśnie wojna wykazała, że w głębi duszy narodu francuskiego jest żywa wiara religijna.
I nie ślepy to tylko przypadek zrządził, że naczelnym wodzem zwycięskich wojsk francuskich i wszystkich sprzymierzonych państw i narodów był marszałek Foch, głęboko wierzący katolik.
Ale Le Bon pozostał wolnomyślicielem, wielce ceniącym cywilizacyjną rolę ideałów religijnych, ale osobiście uważającym je za „marzenia" nieziszczalne. I wskutek tego życie narodów to wedle niego koło, które fatalnie kończy się ich śmiercią.
Przed tym z osobistej autora niewiary, a nie z faktów historycznych płynącym pesymizmem ostatnich stronic książki niniejszej, przestrzegam.
Stanisław Grabski
Od AutoraCałokształt wspólnych cech jednostek danego narodu, wynikających z wpływów środowiska i z dziedziczności, stanowi duszę rasy. Cechy te są dziedziczne, a zatem niezwykle stałe. Gdy jednak pewna ilość ludzi, ulegając pewnym wpływom, chwilowo się zespoli, wtedy obok ich cech dziedzicznych występują na jaw nowe cechy, nieraz mocno odmienne od cech rasy. Ich całokształt tworzy duszę zbiorową, potężną, lecz krótkotrwałą. W dziejach narodów tłumy odgrywały zawsze niepoślednią rolę; nie była ona nigdy jednak tak brzemienna w skutki jak w obecnej epoce. Charakterystycznym rysem obecnego wieku jest górowanie nieświadomej działalności tłumu nad świadomą działalnością jednostek.
Wprowadzenie Era tłumówEwolucja obecnego wieku
- Wielkie przemiany cywilizacji wypływają z przemian w myśli ludów
- Obecna wiara w potęgę tłumów
- Zmienia ona tradycyjną politykę państw
- Jak dokonuje się dochodzenie do władzy warstw ludowych i jak wykonują one swą władzę?
- Nieodzowne konsekwencje potęgi tłumów
- Maja one jedynie rozkładową rolę
- Przez nie następuje rozkład zbyt starych cywilizacji
- Powszechna nieznajomość psychologii tłumów
- Znaczenie badania tłumów dla prawodawców i mężów stanu
Wielkie przewroty poprzedzające zmiany cywilizacji zdają się na pierwszy rzut oka wynikać z ważnych przeobrażeń politycznych: najazdów ludów lub upadku dynastii. Dokładne zbadanie tych wydarzeń wskazuje jednak, że poza ich pozornymi przyczynami kryją się głębokie zmiany w sposobie i charakterze myślenia ludów, będących rzeczywistą przyczyną przeobrażeń. Istotne przewroty w dziejach ludzkości nie odbywały się ani gwałtownie, ani nie potrafią przykuć naszej uwagi swą wielkością. Decydujące bowiem zmiany, dzięki którym odnawiają się cywilizacje, zachodzą w ideach, pojęciach i wierzeniach. Najbardziej rzucające się w oczy wydarzenia historyczne to tylko dostępne dla badacza skutki niewidocznych zmian w sposobie myślenia ludów. Dlatego tylko zmiany te nieczęsto się zdarzają - że najbardziej stałą cechą rasy jest dziedziczna jej umysłowość i uczuciowość. Doba obecna jest jednym z tych krytycznych momentów, w których przeobraża się myśl ludzka.
Występują dwa podstawowe czynniki tej przemiany. Pierwszym z nich jest zupełny upadek wszystkich dogmatów religijnych, społecznych i politycznych, na których wyrosła nasza dotychczasowa cywilizacja. Drugim zaś jest powstanie zupełnie nowych warunków bytu i myślenia, których podłożem są współczesne odkrycia w dziedzinie nauki i przemysłu.
Ponieważ jednak idee minionych wieków, chociaż silnie nadwerężane, są jeszcze potężne, a idee dążące do zastąpienia upadających znajdują się w okresie tworzenia się - czasy obecne są epoką przejściową i epoką rozprężenia. Trudno dziś przewidywać, co kiedyś wyniknie z tego okresu, nieco chaotycznego z konieczności rzeczy. Nie wiemy, na jakich ideach zasadniczych oprze się społeczeństwo, które zajmie nasze miejsce, ale już obecnie możemy przewidywać, że w swej organizacji będzie się musiało liczyć z niedawno powstałą potęgą i ostatnim władcą bieżącego wieku: z potęgą tłumu. Na gruzach tylu poglądów, niegdyś prawdziwych i czczonych, dziś już na pół obumarłych, tylu powag zdruzgotanych przez rewolucje wyrosła na razie tylko ta jedna potęga, która dąży do pochłonięcia wszystkich innych w możliwie najkrótszym czasie. Obecnie, kiedy chwieją się, giną nasze odwieczne poglądy, kiedy usuwane są dotychczasowe podpory życia społecznego, urok potęgi tłumu wciąż rośnie i nic jej nie grozi. Nadchodzące stulecie będzie zatem erą tłumów.
W wieku ubiegłym zasadniczymi czynnikami wpływającymi na bieg dziejów były: tradycyjna polityka państw i rywalizacja domów panujących. Na opinię tłumu najczęściej zasadniczo nie zwracano żadnej uwagi. Obecnie tradycje polityczne, dążenia osobiste panujących, ich współzawodnictwo niewiele znaczą. Najważniejszy stał się głos tłumu, którego nasłuchują królowie, a on im nakazuje, jak mają postępować. Losy narodów rozstrzygają się teraz nie w radach książąt, lecz w duszy tłumów. Najbardziej charakterystycznym i najsilniej uderzającym rysem obecnego przejściowego okresu jest dojście do głosu warstw ludowych, a raczej stopniowe i powolne przekształcanie się tych warstw w warstwy panujące. Rzeczywistym tego wyrazem jest powszechne głosowanie, które przez długi czas miało nieznaczny wpływ i początkowo dawało się łatwo kierować.
Potęga tłumu rosła powoli, początkowo przez rozszerzanie się pewnych idei, które z wolna stawały się treścią duszy tłumu, a następnie przez stopniowe zrzeszanie się jednostek dążących do urzeczywistnienia tych koncepcji, dotychczas tylko teoretycznych. Drogą zrzeszania się wykuwały sobie tłumy pojęcie o swych dążeniach i celach, jeżeli niezupełnie uzasadnione, to w każdym razie jasno określone, i w ten sposób uświadomiły sobie swą potęgę. Zawiązują one teraz syndykaty, przed którymi ustępuje wszelka władza, tworzą giełdy pracy, które wbrew wszelkim prawom ekonomicznym chcą rządzić warunkami pracy i płacy robotnika. Tłumy wysyłają do ciał ustawodawczych swych przedstawicieli, pozbawionych wszakże wszelkiej inicjatywy i samodzielności, będących jedynie rzecznikami komitetów, które ich wybrały.
Żądania, tłumu są coraz wyraźniejsze, a celem tych żądań jest zupełne zburzenie obecnego porządku społecznego. W miejsce dotychczasowego ustroju tłum usiłuje zaprowadzić pierwotny komunizm, który jedynie w zaraniu cywilizacji był normalną formą wewnętrznego współżycia wszystkich grup ludzkich. Ograniczenie czasu pracy, wywłaszczenie kopalń, kolei żelaznych, fabryk i gruntów, równy podział dochodów, oddanie władzy w społeczeństwie warstwom ludowym itd. - oto żądania tłumu.
Tłum nie posiada wielkiej zdolności rozumowania; posiada w zamian wielką zdolność do działania, którą potęguje jego obecna organizacja. Idee wyłaniające się w obecnej dobie wkrótce zamienią się w idee odwieczne, nabędą wszechmocy i despotycznej siły, nie dopuszczającej do ich roztrząsania. Boskie prawa tłumu zajmą miejsce boskich praw królów. Pisarze doceniani przez naszą burżuazję i będący dobrymi przedstawicielami jej nieco ciasnych i krótkowzrocznych poglądów, jej powszechnego sceptycyzmu i nierzadko wybujałego egoizmu, przerażeni są tą nową potęgą, a chcąc zwalczyć rozprzężenie umysłów, z rozpaczą zwracają się o pomoc moralną do Kościoła, niegdyś tak bardzo przez nich lekceważonego. Głoszą oni bankructwo wiedzy i na powrót uznają wielkość objawionych prawd. Zapominają jednak ci nowo nawróceni, że choćby sami byli pod działaniem łaski, to wątpić można, czy uzyska ona władzę nad duszami tych, których nie obchodzą sprawy zaświatów. Tłum nie chce już bogów, których wyrzekli się wczoraj dawni jego panowie, przyczyniając się do ich obalenia. Rzeki nie płyną z powrotem do źródeł. Nauka wcale nie zbankrutowała i nie ona ponosi odpowiedzialność za obecne rozprzężenie umysłów, nie ona zrodziła tę potęgę, która wyrosła z owego rozprzężenia. Nauka przyrzekła nam tylko docieczenie prawdy lub co najwyżej poznanie związków dostępnych naszemu rozumowi, nigdy zaś nie łudziła obietnicą spokoju i pomyślności. Ona obojętnie patrzy na nasze uczucia, nie obchodzą jej nasze skargi i żadna siła nie potrafi wskrzesić w naszych duszach wiary w złudzenia, które rozwiała.
Pobieżne przyjrzenie się życiu wszystkich narodów wykaże nam gwałtowny wzrost potęgi tłumów. Fakt ten, dobry czy zły, musimy uznać. Wszelkie przeciwko niemu kierowane oskarżenia są pustymi frazesami. Być może, wystąpienie na widownię tłumów będzie jedną z ostatnich faz cywilizacji Zachodu, zapowiedzią powrotu do pierwotnej anarchii, która poprzedza każde kiełkowanie nowych form społecznych. Ale czy istnieją środki, by temu zapobiec? Nie od dziś tłum przyjął na siebie rolę jawnego burzyciela przestarzałych cywilizacji. Historia uczy nas, że zawsze wtedy, kiedy siły moralne, na których opiera się dane społeczeństwo, traciły swą życiodajną moc, tłumy nieświadome i brutalne, słusznie nazwane barbarzyńcami, przyśpieszały dogorywanie wyczerpanej cywilizacji. Faktem jest, że cywilizację tworzyły i rozwijały w minionych okresach dziejów zawsze tylko drobne grupy arystokracji intelektualnej, nigdy zaś tłumy. Moc tłumów jest tylko niszcząca. Ich rządy były zawsze okresem rozstroju. Istnienie cywilizacji domaga się określonych, stałych praw, dyscypliny, zastąpienia instynktów rozumem, myślenia o przyszłości, pewnego stopnia kultury, czyli takich właśnie warunków, na jakie tłum zdany na siebie nigdy się nie zdobędzie. Swą bowiem potęgą wyłącznie niszczycielską działa on jak bakterie przyspieszające rozkład osłabionych organizmów lub trupów.
Tłumy są zawsze tą siłą, która rozsypuje zmurszałą budowlę cywilizacji. Wtedy spełniają swą rolę, a siła polegająca na ilości jest wówczas ideą przewodnią historii. Czyż nasza cywilizacja nie potrafi ujść podobnego losu? Można się tego lękać, ale nie wiemy tego jeszcze. Tak czy inaczej, musimy przygotować się na rządy tłumów, skoro bez najmniejszego zastanawiania się usuwano wszystkie przeszkody, które mogły nie dopuścić do władzy tłumu.
Chociaż tak dużo mówi się teraz o tłumach, to jednak prawie są nam nie znane. Zawodowi psychologowie, trzymając się od nich z dala, nie znają ich, a jeśli któryś zajmuje się nimi, to tylko z punktu widzenia zbrodni, jakich mogą się dopuścić. Nie da się zaprzeczyć, że istnieją tłumy zbrodnicze, ale też faktem jest, iż istnieją tłumy cnotliwe, bohaterskie itd. Zbrodnia tłumu to tylko jeden szczegół z jego życia psychicznego; jak z opisów i badań występków jednostki nie można orzec o jej psychice, tak też niemożliwością jest ze studiów nad zbrodniami tłumów poznać ich duszę.
Niemal wszyscy władcy świata, wielcy twórcy religii i państw, apostołowie wszelkich wyznań, wielcy mężowie stanu, a w mniejszej skali i przywódcy małych społeczności, posiadali zawsze instynktowną znajomość duszy tłumów, byli intuicyjnymi psychologami tłumów. Dzięki temu panowali nad tłumami. Napoleon wprost nadzwyczajnie poznał duszę tłumu francuskiego, natomiast często nie mógł wczuć się w duszę tłumów należących do innych ras. Ta nieznajomość kazała mu wyruszyć do Hiszpanii i Rosji, by samemu sobie zgotować upadek. Znajomość psychiki tłumu stanowi obecnie umiejętności męża stanu, który nie pragnie już rządzić tłumem - bo to rzecz prawie niemożliwa - ale sam chce uniknąć przynajmniej ulegania tłumom.
Wnikając w psychologię tłumów, przekonujemy się, że ustawy i instytucje wywierają zbyt mały na nie wpływ i że tłum nie posiada zdolności do wytworzenia sobie własnych poglądów, lecz przyjmuje za swoje te, które zostały mu narzucone. Sucha litera prawa nie potrafi pokierować tłumem. Może go tylko porwać oddziaływanie na wrażliwość jego duszy. Na przykład przypuśćmy, że prawodawca zamierza nałożyć nowy podatek - to czyż wybierze taki, który by był teoretycznie najsprawiedliwszy? W żadnym razie. Bo czasem podatek najniesprawiedliwszy może być w praktyce dla tłumu najlepszy, jeżeli nie bije w oczy, nie narzuca się swym brzemieniem. Z tych to powodów masy łatwiej zniosą podatek pośredni, choćby bardzo uciążliwy. Spłacając go, nierzadko groszami, w cenie artykułów codziennej potrzeby, tłum nie narusza swych zwyczajów i nie robi to na nim wielkiego wrażenia. Ale gdyby ktoś spróbował zamienić ten podatek na podatek bezpośredni, choćby dziesięciokrotnie mniej uciążliwy od poprzedniego, lecz nałożony na zarobki lub inne dochody i płacony w jednym rzucie, spotka się z jednomyślnym protestem. Nieuchwytne cząstki grosza płacone co dnia zastępuje kwota stosunkowo dość wysoka, która w czasie uiszczania jej czynić będzie wrażenie nadzwyczajnie wielkiej. Gdyby tę kwotę zbierano przez odkładanie owych cząstek grosza, wydawałaby się rzeczywiście mała; ale takie postępowanie ekonomiczne wymaga nieco przezorności, do której tłum nie jest ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]