Lennox Marion - Tajemnica Doktor Sary 316, ROMANSE

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marion Lennox
Tajemnica doktor Sary
Tłumaczyła
Małgorzata Hynek
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Doktor Alistair Benn nie spodziewał si˛,˙e patolog
sa˛dowy oka˙e si˛ miły. Ani ˙eb˛dzie nim Sara.
Patrzył na pełna˛ ˙ycia posta´ poruszaja˛ca˛ si˛ na pły-
cie lotniska na wprost niego i czuł,˙e ma ochot˛ wyje-
cha´ z tego miejsca. Natychmiast.
Wyjecha´. Ha! Jako jedyny lekarz w Dolphin Cove
odpowiada za zdrowie całej społeczno´ci. Tak samo jak
za nieznanych pasa˙er´ wmałego samolotu, kt´ ry rozbił
si
˛
na południe od miasteczka. Pasa˙erowie znikn
˛
li,
a wiele wskazuje na to, ˙es
˛
ci
˛
˙ko ranni. Wyjazd jest
wi˛c niemo˙liwy.
Ale Sara...
Ona tu naprawd˛ jest?
Jaki´ czas temu za˙a˛dał dodatkowych oddział´ w po-
licji i pomocy medycznej, jednak ˙a˛danie zostało od-
rzucone. Urz˛dnicy zdecydowali, ˙e nie ma powodu, by
wysła´ tak kosztowne wsparcie. Ta decyzja rozw´cie-
czyła go. Dlaczego pilot nie ˙yje? Przecie˙ krew w łado-
wni samolotu nale˙y do kogo´ innego. Ponownie za˙a˛-
dał pomocy, tym razem bardziej stanowczo.
No i przysłali Sar˛.
– Cze´´. – Radosna, jakby naprawd˛ cieszyła si˛,˙e
go widzi. U´miecha si˛ promiennie do wszystkich, a oni
patrza˛ na nia˛ jak zahipnotyzowani.
Niby dlaczego miałoby by´ inaczej? Ona jest taka
4
MARION LENNOX
jak zawsze. Sara. Metr pi˛´dziesia˛t w kapeluszu, ale jej
malutka posta´ pełna jest uroku. Kasztanowe włosy
falami spływaja˛ce na plecy, zielone oczy sa˛ ogromne.
Ir´ ˙ane usta, kt´ re dopełnia ładny nosek. No i te jej
buty – niesamowite, na wysokim obcasie, jasnopurpuro-
we, idealnie dopasowane do gustownego kostiumu.
W kostiumie Sara nie wygla˛da jednak na kobiet˛
interesu. Ani troch˛. Wygla˛da... wygla˛da jak Sara.
Alistair poczuł,˙e ogarnia go niedowierzanie. I co´
jeszcze, co´, czego wolał nie nazywa´.
– Nie przywitasz si˛? – Chwyciła jego dło´ , jak gdy-
by nigdy nic. Jakby nie istniałacała ta historia.
Jego palce automatycznie owin
˛
ły si
˛
wok´ł jej deli-
katnej dłoni, a ze zdumienia, ˙e to naprawd
˛
ona, za-
brakło mu tchu. Pu´cił ja
˛
, a potem instynktownie cofna
˛
ł
si˛ o krok.
– Co tu robisz? – Tak, powitanie nie nale˙ydo
miłych, ale skoro prze˙ył taki wstrza˛s, mo˙e teraz zapo-
mnie´ o subtelno´ci.
– Pracuj˛ w policji. Jestem tym patologiem, o kt´ re-
go prosiłe´. – Cia˛gle si˛ u´miecha. Przez chwil˛ pomy´-
lał,˙e robi to na sił˛. Jest tak samo zszokowana jak on.
Nie, jednak nie. Ona nie bywa zszokowana. Pani
swego ´wiata. Kroczy przez ˙ycie i bierze to, co chce.
– Chciała´ zosta´ pediatra˛ – powiedział, zdaja˛c so-
bie spraw˛,˙e jego słowa brzmia˛ głupio i nieuprzejmie.
– Nie widziałe´ mnie sze´´ lat, Alistair. Zmieniłam
plany.
– Z pediatrii na patologi˛ sa˛dowa˛?
– To spokojne ˙ycie.
– Spokojne ˙ycie? W policji?
– Wierz mi albo nie, ale tak jest.
TAJEMNICA DOKTOR SARY
5
Jak to rozumie´? Praca w policji i spok´ j? Bez sensu.
– Nigdy nie chciała´ spokojnego ˙ycia.
– Ludzie si˛ zmieniaja˛, Alistair. – Spowa˙niała i po-
słała mu niemal wyzywaja˛ce spojrzenie, ale zebrała si˛
w sobie i zn´ w przywołała ten ol´niewaja˛cy u´miech.
– A teraz co dla mnie masz? – zapytała.
– Przepraszam?
– Ofiara wypadku – rzekła z przesadnym spokojem.
– Pilot? Sa˛dz˛,˙e nie przywlokłe´ mnie na koniec ´wia-
ta po nic?
– Nie. – Wzia˛ł gł˛boki oddech i starał si˛ uspokoi´.
– Naprawd˛ jeste´ patologiem?
– Tak. Raport m´ wi, ˙e masz zwłoki, rozbity samo-
lot i zagadk
˛
. Miejscowy oficer policji zbadał spraw
˛
na
tyle, na ile m´ gł, ale tobie brak kompetencji.
Poczuł,˙e jego twarz si˛ napina i wiedział,˙e ona to
zauwa˙yła.
– No, brak ci do´wiadczenia patologa – dorzuciła,
a on pomy´lał,˙e mu dokopała. Ale przecie˙ zawsze tak
było. Sara i Grant, patrza˛cy z g´ ry na wiejskiego dok-
tora.
Sara i Grant...
Gdzie´ w´rodku znowu poczuł ten nieprzyjemny
skurcz. B´ l. Czy on nigdy nie minie? Zawsze mu towa-
rzyszy, jednak do tej pory jako´ potrafił go odsuna˛´.
Teraz wi˛c te˙ musi to zrobi´. Jest skazany na Sar˛, ale
im szybciej pozb˛da˛ si˛ tego bałaganu, tym szybciej si˛
od niej uwolni.
– We´my twoje baga˙e i zabierajmy si˛ sta˛d – po-
wiedział, a ona spojrzała na niego dziwnie, po czym
zn´ w si
˛
u´miechn
˛
ła.
– W porza
˛
dku. Zabierajmy si
˛
sta
˛
d.
6
MARION LENNOX
Alistair nie nale˙y do os´ b, z kt´ rymi chciałaby
pracowa´ lub przebywa´. Jak jego brat bli´niak, Alistair
jest oszałamiaja˛co przystojny. Wysoki i opalony, bra˛zo-
we oczy, szeroki u´miech i ciało, za kt´ re mo˙na
umrze´. Kiedy´ Sara zakochała si˛ w tym u´miechu
i ciele. Ale teraz... Gdyby musiała wymieni´ wszystkich
ludzi, kt´ rych nie chciałaby spotka´, Alistair znalazłby
si˛ na pierwszym miejscu.
,,Nigdy nie chciała´ spokojnego ˙ycia’’.Słowa Alis-
taira zad´wi˛czały jej w uszach, kiedy siedziała w fotelu
pasa˙era wielkiego land-cruisera. Zaryzykowała spoj-
rzenie w jego stron˛ i zobaczyła nieruchoma˛ i sroga˛
twarz. Krytyczna
˛
.
Zawsze krytykował i oceniał. Moralizuja
˛
cy zarozu-
mialec, tak nazywał go Grant.
Ostatni raz widziała go na pogrzebie Granta. Tam-
tego dnia rano wyszła ze szpitala i nie miała czasu, by
spotka´ si˛ z rodzina˛ Granta przed ceremonia˛. Nie znaj-
dowałasł´ w, kt´ re tłumaczyłyby rzecz niewytłumacza-
lna˛, wi˛c po prostu tam si˛ pojawiła. Oszalała z cier-
pienia, zrozpaczona i um˛czona poczuciem winy.
Oczywi´cie na pogrzebie był Alistair – wspierał po-
gra˛˙onych w smutku rodzic´ w.
Zbli˙ała si˛ do nich, niezgrabnie poruszaja˛c si˛ o ku-
lach. Dzieliłoj˛ zaledwie kilka metr´ w od otwartego
grobu, gdy usłyszała okrutne słowa Alistaira:
– Nie chcemy ci˛ widzie´, Saro. Mo˙esz zostawi´
nas w spokoju?
Obwiniał ja˛, tak jak wszyscy.
Patrza˛c na Alistaira, widziała Granta i zdawało jej
si
˛
,˙e przygniecie ja
˛
b´ l. Alistair i Grant byli bli´-
niakami. Byli. Teraz jeden nie ˙yje, a drugi odepchna
˛
ł ja
˛
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leborskikf.pev.pl
  •