Leah 1-4 [Z], Zmierzch

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Autor: Nessie i koleżanki ;)
Przypominam, że nie jestem autorką tego ff.

Korekta: Karolcia955 J


Postacie, które przewidujemy to : Leah, Seth przejściowo, Jacob, Edward ( w najbliższej przyszłości )

1.
Podeszłam najszybciej jak mogłam do mojego brata. Po jego minie wywnioskowałam, że nie miał dobrych wieści do przekazania. Ciekawość zżerała mnie od środka, więc przyspieszyłam kroku. W końcu dotarłam, ale zanim zdążyłam cos powiedzieć, on podniósł rękę. Jego mina wyrażała ból. Zrobiło mi się go żal.

- Słuchaj Leah.

- Nie, to Ty słuchaj. Powiesz mi wszystko, co wiesz, bez żadnego "zachowuj się, on jest jak rodzina", zrozumiano?

- No to dasz mi dokończyć czy nie? Nie miałem zamiaru tego mówić. Wiem, że nie jesteś za uczuciem Jacoba do Belli, ale to, co Ci powiem jest ważne. Proszę zrozum.

- Czy mógłbyś przestać owijać w bawełnę i przejść do sedna sprawy. Spieszy mi się.

- Leah... On umiera...

- Hahaha. Niezły dowcip, ale prima aprilis to nie dziś. Spóźniłeś się z jakiś miesiąc, choć, nie powiem, cieszyłabym się, gdyby to była prawda - zażartowałam.
Seth zmierzył mnie wzrokiem. Zmierzył to mało powiedziane. Spojrzał na mnie tak lodowato, że niemal mu uwierzyłam.

- Ja nie żartuje. Wampirzy jad dostał się do jego krwioobiegu.

- Załóżmy, że Ci uwierzyłam. Powiedz mi mój żartownisiu, jak do tego doszło?- Seth milczał, ze spuszczoną w dół głową - I tu Cię mam bracie! - Pokazałam mu język niczym pięciolatka.

- Nie chciał, abyś się dowiedziała. Stwierdził, że wpadniesz w furie i będziesz żądna zemsty.

Spojrzałam w jego oczy, lecz nie doszukałam się w nich żadnych oznak kłamstwa. Były poważne jak nigdy dotąd. Wstrząsnęło mną przerażenie. "Będziesz żądna zemsty"? Tym stwierdzeniem jeszcze bardziej rozbudził moją ciekawość. Jest tylko jedna osoba, która może zasługiwać na zemstę z moich rąk za krzywdę wyrządzoną Jacobowi, ale jej nie ma. Wyjechała na studia. Jej wampira rodzinka też zniknęła.

- Jest z nią, prawda? - Spojrzałam na Setha pytająco, ale on odwrócił wzrok.

- Nie odpowiem już na żadne z twoich pytań. I tak powiedziałem Ci już zbyt wiele.

Wezbrała we mnie furia, jakiej nie poczułam nigdy dotąd. Ręce i ramiona zaczęły mi się trząść.

- I ty przeciwko mnie?

- Nie. To dla twojego dobra, żebyś później tego wyboru nie żałowała do końca swych dni. Uwierz mi.

- Od kiedy to się o mnie troszczysz? - zaszydziłam.

Spojrzał na mnie urażony i nie dbając się nawet ściągnięciem ubrań przemienił się w wilka i pobiegł w las zostawiając mnie samą z ową zagadką.

2.
Jeżeli Bella wróciła, to, czemu miałaby zabijać Jacoba? Moja jedyną drogę „ucieczki” z tego wariatkowa? To się nie trzyma kupy! A jeżeli on się w nią wpoił i dlatego Seth powiedział, że będę tego żałować? Nie, to też odpada. Jake widział ją już nie raz od czasu swej przemiany w wilka. Czyżby jakiś istotny szczegół tej układanki mi umknął? W prawdzie od czasu, gdy ta pijawka, Edward zostawił Swan, a potem po nią wrócił, Jacob dziwnie się zachowywał nawet jak na niego. No i ta nagła uprzejmość z jego strony w stosunku do mnie. Nie zostaje mi nic prócz odnalezienia kogoś, kto będzie znał odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Puściłam się biegiem w kierunku wyznaczonym przez sforę, kierując się do posiadłości tych krwiopijców. Moim ciałem targnął dreszcz. Jeden, drugi i kolejny. Zalała mnie fala wszechogarniającego gorąca. Trzask! Stałam się tak znienawidzonym przeze mnie potworem – wilkołakiem. Biegłam szybko. Szybko nawet jak na siebie. Nigdy nie byłam w krypcie pijawek, ale nie miałam problemów ze znalezieniem odpowiedniej drogi. Choć trop był stary, to nadal bardzo wyraźny. W przeciągu nie całych 5 minut znalazłam się na dobrze mi znanej - ze wspomnień Jacoba - polanie paproci. Śmierdziało tu jeszcze bardziej. W ogóle, co mnie naszło, aby tu przychodzić. Wśród skupiska słodkawego zapachu wyczułam jeden inny, niepasujący do reszty. Taki piżmowy. To był zapach Jacoba. Postąpiłam krok naprzód, gdy w mojej głowie odezwał się chórek intruzów. Warknęłam.

Leah, co ty robisz? Odezwało się na raz z pięć głosów. Mamy pakt. Nie możemy go łamać!

Boże wyluzuj Quil. Ich nie ma. Za to nasz pan Alfa, tak Zaszydziłam.

Odejdź stąd. Niczego tu nie znajdziesz prócz kłopotów. Powiedział władczo Paul. Jak na mój gust, zbyt władczo.

To nie nasz teren. Rzekł Jared, nieco spokojniej. Pewnie wywnioskował, że złością u mnie nic nie wskóra.

Będziemy mieć kłopoty Seth?! Warknęłam.

Dobra. Dość tego. Seth, wracaj do La Push. A wy słuchajcie. Jestem…jak on to ujął. Jego Betą Powiedziałam najbardziej złośliwie jak tylko mogłam I mówię wam abyście się wynieśli z mojej głowy. Zgodzę się na rozmowę tylko z jednym.

Proszę, Odejdź. Ach. Quil, nie lubię rozmawiać „mentalnie” z wpojonymi.

Słuchaj, ja tylko sprawdzę teren i już mnie tu nie ma, ok.?

Nie. Wracaj!! Zadrżałam. Odezwał się głos nikogo innego jak samego Jake`a. Prychnęłam. Poszłam dalej w głąb posesji Cullenów, gdy nagle dobiegło mnie czyjeś słabe warknięcie.
Nie wyczuwałam już żadnego członka sfory. Co to miało znaczyć? Podeszłam do drzwi frontowych i tam ujrzałam konającego Wilka. Ale kto to był? Pachniał jak Jacob, „mówił” jak Jacob, ale nie wyglądał jak Jacob. Był wychudzony, sierść miał poszarzałą. Jednym słowem wyglądał jak sto nieszczęść. Gdy nasze oczy się spotkały nie były już to oczy tego żartownisia, lecz oczy starca.

Co Ci się stało? Wyksztusiłam zaskoczona tym widokiem.

Nie mogę ci powiedzieć.

Seth powiedział, że… Jad Wampirzy, ale Kto?

Seth ma za długi jęzor. Wydawał mi się poirytowany, ale ciężko było wnioskować ze względu na jego sytuację

Na wilczą litość Jacob! Musze wiedzieć. Powiedz Kto To Zrobił?

Nie… hmm… Proszę Leah. Dowiesz się w swoim czasie.

Czy to jest związane z tą pokraką Swan?

- Byłbym wdzięczny gdybyś nie mówiła tak o mojej żonie. Dobiegł mnie miękki głos z głębi domu. Popatrzałam w głąb budynku, a tam stał nie kto inny jak Edward Cullen.

3.
Byłam zaskoczona. Po raz drugi w tym dniu, coś mnie tak zaskoczyło, że miałam ochotę niszczyć wszystko, co znalazło się na mojej drodze, byle tylko rozładować targające mną w tej chwili emocje. Starałam się za wszelka cenę, zachować pokerową twarz. Nie chciałam dać tej pijawce satysfakcji, że ma na de mną przewagę nawet w tak błahej sprawie. Na tyle na ile było to możliwe, ograniczyłam dostęp do swoich myśli, nawet Jacobowi. Ignorując, tę kreaturę, zwróciłam się do „przyjaciela”.

Dlaczego się ukrywasz? Wydukałam. Moich uszu dobiegło warknięcie. Nie Jacoba, ale tej pijawy. Ha, czyli jak podejrzewałam. Wampir uważa się za pępek świata.

-Wypraszam sobie. Pępkiem świata nie jestem. Przeproś Bellę, albo tego gorzko pożałujesz.

Jaki macho - wywróciłam oczyma. Nie przeproszę. A teraz nie przeszkadzaj nam. Nie widzisz, że jestem zajęta konwersacją z moim przywódcą? Bądź tak miły i poczekaj na swoją kolej. Tobą tez się zajmę. Rzuciłam z sarkazmem. Odpowiedziało mi wrogie warknięcie. Ale widać, że pijawka się poddał. Tak! Jak zawsze boska Leah wygrała.

Jakbyś nie zauważyła, ja konam! To miał być wrzask czy marna próba zwrócenia na siebie mojej uwagi? Nie mam jak się ruszyć.

Haha!. I ja mam w to uwierzyć?! Prychnęłam. Fakt, faktem, że umierasz, ale mogłeś się porozumieć z każdym, a my już jesteśmy aby Ci pomóc. Ale nie! Ty wolałeś się ukrywać. Nakręciłam się jak nigdy dotąd. Rozumiem, gdybyś był człowiekiem, ale litości, Jake.

Resztkami sił zmieniłem się na powrót w wilka, gdyż Seth mnie ostrzegł Mimowolnie warknęłam. O swoim gapiostwie,[i] O tym, że powiedział za dużo. Powiedziałem mu, aby się nie martwił, że jesteś zbyt głupia, aby powiązać ostatnie wydarzenia z sobą, Miałam ochotę go zabić. Jak Matkę Naturę kocham. Ale on powiedział, że jesteś mądrzejsza niż się wydajesz. I miał racje. Nie spodziewałem się ciebie tu tak szybko.

Piękna przemowa. Powiedziałam zgryźliwym tonem. Skoro już tu jestem, to może zaszczycisz mnie odpowiedziami na parę moich pytań?

Nie zaskoczył mnie.

A to dlaczego? Nie mogę dłużej czekać. Spójrz na siebie! Umierasz, a za ścianą stoi wampir gotowy w każdej chwili zaatakować. Po okolicy szaleje pijawka, która zmasakrowała cały rezerwat Makah, a ty co? Nic! Leżysz tu i nawet palcem nie kiwniesz. Wiem, że jestem twoim zastępcą, ale do czasu twojej śmierci gówno mogę zrobić. Nie wierzę że to powiedziałam. Właśnie skazałam go na śmierć. Jestem potworna, ale to już w sumie mi wiadomo. Kocham rządzić wszystkim i wszystkimi. To tak jakbym urodziła się do tej roli.

Rozumiem. Będziesz mogła mnie dobić, gdy tylko wrócisz ze szpitala.

Jak to wrócić ze szpitala? Hola hola! Ja się nigdzie nie wybieram. Wykrzyknęłam.

Jesteś tego pewna? Mówił tak zmęczonym głosem, że niemal zrobiło mi się go żal. Harry… Jego głos mentalny się oddalał. Co jest grane, czy to koniec Jacoba?

Nie! Powiedz mi co miałeś powiedzieć! Co, „Harry…”? Ja to musze wiedzieć. W odpowiedzi zobaczyłam tylko wysłany przez Jake`a słaby obraz mentalny przedstawiający szpital w Forks. Nie to nie może być zawał. Wszystko tylko nie to. Nie mogę go teraz stracić. Nie teraz. I wtedy jak przez mgłę przypomniały mi się słowa Quila. Odbijały się echem w mojej obolałej od nadmiaru wrażeń czaszce, pozostawiając ślady na duszy. „Egoistka…” To prawda. Jestem egoistką. Powinnam porządnie najpierw zając się pochówkiem Jacoba, ale nie mogę. Jeszcze nie teraz. Niech zdycha wśród swojej wymarzonej rodzinki. Później się po niego zgłosimy. Teraz najważniejszy jest mój Ojciec. Popatrzałam tylko przelotnie w kierunku, w którym stał Cullen, posłałam mu gniewne w czym pełne urazy spojrzenie i opuściłam to miejsce. Biegłam przez las, pozwalając, aby chłodny wiatr oczyścił mój umysł. Słodkawa wampirza woń, omamiła moje zmysły. Nie myślałam logicznie. Jaki mogłam zostawić człowieka bez pochowania, nawet, jeśli było on tylko wrednym, upierdliwym i niewychowanym Jacobem? No cóż. To tylko mój punkt widzenia. Inni myślą inaczej. Wrócę, po niego później z Quilem, albo nie, teraz wyśle kogoś po niego. Chciałam przywołać kogoś ze sfory, ale nikogo nie było. Pustka. Zimna czarna dziura. W pewnym sensie było to nawet przyjemne, mieć swoja głowę tylko dla siebie.

4.
Słońce chyliło się ku zachodowi. Biegłam. Nie wiem jak długo, ale w końcu nastał zmierzch, a ku mnie zmierzała tajemnicza postać. Była, co raz bliżej, a jedno było pewne, że nie jest to człowiek. Świadczyła o tym jego woń. Ni to wampirza, ni to ludzka. Co to za kreatura, zadałam sobie pytanie, które znowu pozostało bez odpowiedzi. Nie było bowiem nikogo, ani Setha, ani Quila. Znowu sama, ale nie wiem, dlaczego w sumie mnie to zdziwiło, bo przez całe życie, prócz kilku nieszczęsnych miesięcy, w których mogłam skosztować szczęścia, dzięki Samowi, byłam sama. Tajemnicza postać zbliżyła się tak, ze mogłam ja ujrzeć w pełnej okazałości. To… To niemożliwe. To nie może być ona.
Obudziłam się z krzykiem cała zlana potem, co wydało mi się dziwne, gdyż mój ojciec od dwóch tygodni nie żyje, a dzień w dzień śni mi się to samo, a ja nie mam na to żadnego wpływu. Sceneria nie zmienia się ani na sekundę, za co, co noc widzę coraz więcej szczegółów dotyczących tej postaci. Kobiety podobnej do Swan, ale to nie ona, gdyż różni się kolor włosów. Nie jest taki czekoladowy, lecz rudawy. Dziwi mnie fakt, ze zawsze budzę się w tym momencie. Czy kiedykolwiek przyśni mi się cos normalnego?
- Marzenie ściętej głowy – westchnęłam. Boże! Ja gadam sama ze sobą. Z tego, co mi wiadomo to pierwsza oznaka szaleństwa. No, można się było tego spodziewać. Sny o wilkołakach, ten dureń Jacob, jako mój przywódca, i najbardziej absurdalne – wampiry. Ale to nie wszystko. Jest jeszcze Sam, mój eks. Nagle się mną zainteresował. Zupełnie bezpodstawnie, bo przecież jest zaręczony z moja kuzynka z rezerwatu Makah, Emily Young. Traktowałam ją jak siostrę, a ona wbiła mi nóż w plecy i przekręciła. Podwójna zdrada. Nie wiem jak mogli mi to zrobić, a teraz jeszcze z czystym sumieniem proszą mnie, abym została druhną na ich ślubie! Tego za wiele! Ogarnęła mnie furia, a mym ciałem targały dreszcze. Poczułam jak przez moje kończyny przepływa niewyobrażalne gorąco. Przestraszyłam się nie na żarty. Było to okropne uczucie, a to, co zobaczyłam pod koniec przed lustrem sprawiło, że serce zaczęło bić mi chyba z dziesięć razy szybciej. Ujrzałam wielkiego szarego basiora. Tak! Ja zwariowałam, mam schizofrenie! Widzę jakiegoś wilka, gdy wtem moje rozmyślania przerwał Sam, Jacob i jego kumple, Paul i Jared. Jacob się śmiał z moich przypuszczeń, ale nie zaskoczyło mnie to, on zawsze taki był. Opowiedzieli mi wszystko. O wampirach, wilkołakach i naszym przeznaczeniu. To wina wampirów, a dokładnie Cullenów. Będę obserwować, gdy tylko podwinie im się noga, nie będę czekać, zareaguję błyskawicznie, Pozbędę się wszystkich. Nagle głosy zniknęły, chcąc dać mi chwilę prywatności, a ja zrozumiałam, jakie to przekleństwo mnie dotknęło - wilkołak. Teraz będę dzielić myśli, sekrety, wszystko, z moim eks. Jestem wilkołakiem!

***

- Tak to się zaczęło – Wzięłam spory łyk soku pomarańczowego przygotowanego dla mnie – Teraz wiem, że sen był proroczy. Swan z pijawka wzięli ślub i poczęli te kreaturę, hybrydę - Renesmee. Dawno bym ja zabiła, gdyby nie fakt, że Jacob jest w nią wpojony, ale z dniem, gdy on umrze, jak przepowiedział sen. Zginie.

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leborskikf.pev.pl
  •