Leczenie dorosłych wykorzystanych seksualnie w dzieciństwie,

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Leczenie dorosłych wykorzystanych seksualnie w dzieciństwie:
główne zasady

Wykorzystanie seksualne w dzieciństwie jest często spotykane w naszej kulturze i wiąże się z szeregiem symptomów, zaburzeń i trudności psychologicznych . Rosnące zasoby badań i doświadczeń klinicznych wskazują, że psychologiczne leczenie skutków tych nadużyć musi być kompleksowe i wymagać wyspecjalizowanych umiejętności oraz informacji. Jednocześnie, do populacji ofiar stosują się bezpośrednio te same zasady dobrej, ogólnej psychoterapii. Artykuł zwięźle przedstawia pewną grupę centralnych zasad, jakie są pomocne w leczeniu psychologicznych cierpień związanych z nadużyciami.

Kwestie etyczne

Kwestie etyczne w leczeniu ofiar wykorzystania są generalnie takie same, jak w przypadku jakiejkolwiek innej grupy klientów. Jednak muszą być tutaj dużo bardziej uwypuklone, gdyż nadużycia seksualne wywołują całą sieć trudności interpersonalnych, znaczny zamęt jeśli chodzi o granice i większą podatność na dynamikę relacji klient-terapeuta. Najważniejsze w terapii zorientowanej na nadużycia jest to, aby uczynić klienta świadomym poufności terapeutycznej (i jej ograniczeń), obowiązku chronienia i ostrzegania jaki spoczywa na terapeucie, potencjalnych skutków ubocznych pewnych interwencji terapeutycznych (np. hipnozy czy leków psychiatrycznych), oraz tego, że leczenie okresowo nasila pewne symptomy (np. PTSD czy dysforię). Terapeuta musi być przy tym świadom ograniczeń we własnych ekspertyzach i szukać odpowiednich konsultacji, superwizji oraz szkoleń, jeśli są konieczne. Jego interwencje powinny zgadzać się z przyjętymi przez ogół specjalistów pracujących w obszarze traumatologii i być dobrane odpowiednio do specyficznych trudności danej ofiary.

Jest też rozstrzygająco ważne, by klinicysta z tej dziedziny posiadał wystarczającą samoświadomość, zdrowie psychologiczne i wystarczającą samokontrolę, tak aby nie odreagowywał swoich przeciwprzeniesień na kliencie. Przeciwprzeniesienia dotyczą oczywiście kwestii nieodpowiedniej złości, ekspresji seksualnej i uwodzących zachowań, oraz pogwałceń granic fizycznych i psychologicznych.

Wywiad diagnostyczny

Wykorzystanie seksualne prowadzi do powstania szerokiego pasma symptomów, trudności i zaburzeń i dlatego wywiad diagnostyczny ma szczególną wagę. Leczenie ofiar nie tylko musi zaczynać się od psychologicznej ewaluacji; pewne elementy wywiadu powinny być stałym składnikiem rozłożonego w czasie leczenia. W jego przebiegu symptomy mogą przybierać na sile i słabnąć lub może wpływać na nie wstępny poziom dysocjacji i innych, ustępujących z biegiem terapii, reakcji unikowych, z których każda może zostać niezauważona, jeśli wywiad diagnostyczny jest przeprowadzany jednorazowo i na wstępie.

Kiedy klient staje się gotów rozmawiać o swojej historii dzieciństwa, wywiad diagnostyczny powinien objąć szczegółową ocenę nadużyć i ich charakterystykę. Powinna też zostać zbadana obecność innych dziecięcych i późniejszych urazów, gdyż wiele ofiar seksualnego wykorzystania doświadcza też traumy psychologicznej, emocjonalnej, porzuceniowej i fizycznej, a także doznaje rewiktymizacji w wieku dorosłym. Nie wolno nam automatycznie przyjmować, że dany symptom jest wynikiem seksualnego wykorzystania w dzieciństwie, gdyż z drugiej strony mamy wiele innych potencjalnie raniących wydarzeń i procesów, jakie mogły być życiowym udziałem pacjenta.

Testy psychologiczne mogą dostarczyć bogatego materiału informacyjnego na temat funkcjonowania ofiar nadużyć. Testy te mogą być ogólnej natury (np. MMPI, MCMI, Rorschach) lub być bardziej nakierowane na nadużycia i traumę - np. Kwestionariusz Symptomów Traumy (Trauma Symptom Inventory). Zarówno jedna jak druga grupa testów ma swoje mocne i słabe strony, co musi być wzięte pod uwagę podczas interpretacji wyników. Testy ogólne na przykład mogą przeoczyć, przerysować lub wypaczyć obraz zaburzenia związanego z wykorzystaniem, ale za to mogą prawidłowo ukazać współistniejące inne symptomy lub zaburzenia, podczas gdy pewne nakierowane na nadużycia testy nie uzyskują wystarczających danych psychometrycznych lub normatywnych, ale za to mogą dać potencjalnie niezwykłe informacje o zakłóceniach specyficznych dla traumy seksualnej.

Kwestie amnezji i odkrywania pamięci

Specyficzna kwestia związana z diagnostycznym wywiadem nakierowanym na wykorzystanie seksualne i jego skutki, dotyczy ważności wspomnień związanych z tą traumą. Klinicyści z tej dziedziny stają się coraz lepiej świadomi złożoności długoterminowego procesu przypominania sobie urazów, zwłaszcza w świetle istnienia różnych czynników zniekształcających pamięć. Ze względu na nasze głębsze rozumienie podatności ofiar na sugestię (np. osób o silnych symptomach dysocjacyjnych), zalecam żeby: (a) ocena dotycząca wspomnień wykorzystania była maksymalnie niedyrektywna i aby klient nie był ani naciskany na przypominanie sobie niedostępnych dla niego wspomnień nadużyć, ani w żaden sposób zniechęcany przed ich poszukiwaniem; (b) wywiady czy sesje okkrywania wspomnień z użyciem narkotyków bądź hipnozy, stosować tylko w razie absolutnej ostateczności i z pełnym doinformowaniem klienta przed wyrażeniem przez niego zgody; (c) amnezja nie powinna być ani podtrzymywana z góry, ani usuwana przedwcześnie. Czytelników zainteresowanych szczegółowymi dysputami odsyłamy do artykułów na temat terapii ofiar i „odzyskiwania wspomnień,” firmowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne, Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, Brytyjskie Towarzystwo Psychologiczne i wiele innych profesjonalnych organizacji, jak też do znakomitego zbioru zasad opracowanego przez Christine Courtios.

Proces psychoterapeutyczny

Wiele osób, które doznały w dzieciństwie ciężkich nadużyć i nie są leczone, poświęca w życiu masę czasu i energii na próby zrównoważenia związanego z tą traumą bólu psychicznego i retrospektywnych wtargnięć za pomocą mechanizmów znieczulania i unikania, takich jak dysocjacja, eksternalizacja czy uzależnienia chemiczne. Owe sposoby unikania, choć opłacają się natychmiastową skutecznością w redukcji dysforii, blokują ofiarom dostęp do „zagrażającego” materiału, więc i możliwość procesowania go - czyli nie zmniejszają zasadniczo potraumatycznych symptomów.

Psychoterapia powinna posuwać się powoli i z ostrożnością, gdyż ofiary mają skłonność do pokonywania dysforii związanej z wykorzystaniem za pomocą unikania, więc mogą zareagować na nagły, przytłaczający zalew uczuć czy wspomnień ucieczką z terapii. Pierwszoplanowym celem jest więc chronić klienta przed przekroczeniem jego „ładowności dopuszczalnej” - czy to wskutek wystawienia na zbyt przytłaczający poziom potraumatycznej rozpaczy, czy przez nieodpowiednie pozbawianie go potrzebnych mu jeszcze zachowań służących unikaniu (np. pewnego stopnia dysocjacji).

Równolegle trzeba jednak zarazem ułatwiać ofiarom procesowanie wydobywającego się traumatycznego materiału, aby mogły go zdesensytyzować i zintegrować. W rezultacie skuteczne interwencje skierowane na nadużycia nie mogą być ani zbyt słabe i niewymagające, ani tak potężne i rozdzierające zasłonę, że klient zaznaje retraumatyzacji. Takie odpowiednio wyważone interwencje stawiają mu wyzwanie wzrostu psychologicznego - akomodują, desensytyzują i motywują do trudów zdrowienia- a jednocześnie nie miażdżą wewnętrznych systemów ochronnych i nie rodzą niepożądanych reakcji unikania.

W dodatku, aby zrównoważyć wykonywane zadanie stabilnością, klinicysta musi pracować nad stworzeniem wspierającej przestrzeni terapeutycznej - trwałego i wytrzymałego bezpieczeństwa, bez którego ofiara nie będzie mogła zaufać i rezygnować ze swych unikowych obron, ani też podjąć niezbędnej pracy nad budową otwartej relacji z psychoterapeutą. Zarazem, jak piszę niżej, bezpieczeństwo terapeutyczne może po części być przeciwwagą dla lęku związanego z ujawnianiem „zakazanej” czy „zagrażającej” prawdy, a więc z uwalnianiem traumatycznego materiału.

Skuteczne reakcje terapeutyczne tworzą kontinuum - oś, której jeden koniec zakotwiony jest w interwencjach powiększających świadomość potencjalnie zagrażającego, ale terapeutycznie niezbędnego materiału (eksploracja wewnętrzna), a drugi w interwencjach wspierających i ugruntowujących dotychczasowy progres oraz tworzących zręby bezpieczeństwa, na których ofiara może działać bez lęku (konsolidacja wewnętrzna).

Interwencje eksplorujące zazwyczaj zachęcają klienta do przyglądania się i/lub ponownego doświadczania materiału związanego z historią wiktymizacji. Przykładem eksplorującej interwencji może być prośba, by ze szczegółami opisał on wspomniane nadużycie lub by starał się nieco mniej dysocjować przy omawianiu bolesnych fragmentów. Konsolidacja jest, z drugiej strony, mniej związana z odkrywaniem prawdy, a bardziej z bezpieczeństwem i budową oparcia. Interwencje konsolidujące dotyczą działań redukujących pobudzenie, „ugruntowujących” klienta w „tu i teraz” przerywających eskalujące stany wewnętrzne i zwiększających psychiczną stabilność. Decyzja o pójściu w stronę eksploracji lub konsolidacji powinna każdorazowo wynikać z aktualnej oceny psychoterapeuty, na którą stronę przechyla się (równo)waga klienta między stresem, a zasobem sił. Na przykład, jeśli widzimy „przechył” na stronę przytłoczenia, będzie to wymagało zmniejszenia eksplorujących, a zwiększenia konsolidujących interwencji, podczas gdy ustabilizowany klient najwięcej skorzysta z odwrotnej proporcji.

Wzmacnianie funkcji „ja”

Ten model terapeutyczny stawia, podczas procesowania traumy, na ważną rolę zdolności wewnętrznych (lub „ja”) klienta. W razie braku wystarczającej „przepustowości” dla uczuć i zdolności regulowania napięć, nawet niewielka dawka cierpienia lub dysforii doświadczana jest jako miażdżący ciężar, a więc uruchamia mechanizm uciekania i eksternalizacji (odreagowywania na zewnątrz). Dla skuteczności interwencji terapeutycznych zasoby wewnętrzne są ważne do tego stopnia, że wiele ofiar wymaga wpierw rozległej „pracy nad sobą,” nim staną się zdolne przyjąć jakąś znaczniejszą interwencję skierowaną na procesowanie traumy.

Chociaż można, teoretyzując, wysnuć pewną liczbę funkcji i zdolności wewnętrznych, myślę, że dla pomyślnego procesowania traumatycznego materiału najważniejsza jest tolerancja na trudne uczucia oraz zdolność ich modulowania. Tolerancja na trudne uczucia oznacza właściwą klientowi zdolność do odczuwania i wyrażania bolesnych stanów emocjonalnych bez potrzeby omijania ich poprzez dysocjację, odreagowywanie na zewnątrz (eksternalizację) używanie środków chemicznych, itd. Modulowanie uczuć odnosi się do umiejętności zmieniania ich oraz redukcji psychicznego bólu bez odwoływania się do głównych strategii ucieczkowych. Jak powiedziałem, kiedy klientowi brak tych zdolności, ponowne doświadczanie traumy i związana z tym dysforia mogą go całkowicie przytłoczyć.

Linehan nakreśliła schemat programującego podejścia do regulowania uczuć. Pisze ona, że zarówno modulowanie uczuć jak i tolerancja na cierpienie są wewnętrznymi zachowaniami, jakich można się wyuczyć w czasie terapii. Wśród nauczanych przez nią umiejętności mamy łapanie dystansu do siebie, jak i techniki samokojenia czy wzmacniania odczuwania bieżącej chwili (np. przez relaksację). Ofiara nadużyć uczy się też identyfikować i nazywać uczucia, redukować podatność na zranienie do poziomu hiper-emocjonalności (np. poprzez zmniejszenie stresu), oraz rozwijać zdolność doświadczania emocji bez osądzania ich ani odrzucania od siebie.

Nabieranie tolerancji na uczucia i modulowanie ich odbywa się także samoczynnie w czasie skutecznej terapii. Ponieważ - o czym piszę niżej - interwencje skierowane na traumę obejmują powtarzające się przywoływanie, wyrażanie i odreagowywanie bolesnych (ale niemiażdżących) emocji, leczenie takie powoli uczy klienta przebywania bardziej w sobie, „mieszkania w domu” wraz z pewnym poziomem cierpienia, oraz rozwijania każdej zdolności umożliwiającej de-eskalację siebie na umiarkowany poziom pobudzenia. Ta zdolność do wchodzenia w silne stany emocjonalne jak i do wychodzenia z nich, rodzi w kliencie wzrost poczucia kontroli nad sobą i redukuje lęk przez uczuciami.

Poznawcze i afektywne procesowanie stresu potraumatycznego.

Kiedy klient osiąga wystarczające zdolności wewnętrzne lub gdy wcześniej ugruntował funkcjonalność swego „ja,” droga do procesu leczenia symptomów traumy staje się względnie otwarta. Możemy wyróżnić przynajmniej trzy główne kroki w tym procesie, choć mogą one następować w różnej kolejności zależnie od fazy leczenia: identyfikowanie traumatycznych zdarzeń i okoliczności wykorzystania, stopniowe otwieranie się na uczucia i bodźce związane z pamięcią nadużyć: przeżywanie/odreagowywanie/uwalnianie ich, oraz proces usuwania zniekształceń poznawczych i afektywnych.

Aby traumatyczny materiał mógł zostać przeprocesowany w leczeniu, musi najpierw zostać zidentyfikowany jako taki. Choć wydaje się to oczywiste, jest w wielu przypadkach dużo trudniejsze, niż się zdaje. „Zaprogramowanie” ofiar na omijanie materiału związanego z traumą może prowadzić albo do świadomego oporu przed myśleniem i mówieniem o bolesnych zdarzeniach - albo mniej świadome reakcje dysocjowania i odłączania się. Ponieważ takie reakcje należą do obron unikowych, nie można klienta ganić za nie czy gorączkowo konfrontować, ani też ciągnąć w stronę dostępu do bardziej bolesnych wspomnień, których mógłby nie unieść. Z drugiej strony interwencje obliczone na zwiększenie poczucia bezpieczeństwa i/lub rozwinięcie lepszej zdolności do regulowania uczuć będą ostatecznie zwiększać jego „przepustowość” emocjonalną, a więc poziom wewnętrznego rozdarcia, jaki jest w stanie wytrzymać, co będzie zmniejszać jego potrzebę stosowania reakcji ucieczkowych.

Kiedy na pewnym etapie zbierze się wystarczający materiał nadużyć osiągalny dla procesu leczenia, następnym krokiem jest delikatne, stopniowe otwieranie klienta na różne aspekty jego traumatycznych wspomnień. Wtedy, w kontekście bezpiecznej przestrzeni terapeutycznej, prosimy go aby powracał do różnych bolesnych (ale niemiażdżących) doświadczeń wykorzystywania. Otwieranie to musi być stopniowane według intensywności omawianego materiału, tak aby najpierw były przypominane, werbalizowane i desensytyzowane mniej rozdzierające zdarzenia i uczucia, zanim zaczniemy otwierać bardziej i bardziej drastyczne. Takie podejście, w przeciwieństwie do bardziej bezpośrednich interwencji behawioralnych, celowo nie operuje ostrymi, zaplanowanymi wcześniej seriami interwencji odsłaniających, aby nie narazić na szwank wytrzymałości leczonej osoby; musimy pamietać, że jej tolerancja na ból może z sesji na sesję ulegać znacznym wahaniom, gdyż jest funkcją wielu zmiennych - zewnętrznych stresów jakie niesie życie, rozległości i jakości wsparcia ze strony przyjaciół, krewnych i/lub grup samopomocowych oraz przesuwającej się dynamiki przeniesień.

Docieranie do wspomnień wykorzystania komplikuje fakt, że istnieją przynajmniej dwa różne i niezależne systemy pamięciowe, do których musimy się odwoływać: werbalno-wizualny i emocjonalno-sensoryczno-motoryczny. Pierwszy z nich jest bardziej narracyjny i autobiograficzny, a drugi polega raczej na rozkodowywaniu i łączeniu ze sobą doświadczeń niewerbalnych. W leczeniu musi zostać przeprocesowany materiał z każdego z tych systemów pamięciowych - pierwszy poprzez wielokrotnie powtarzane badanie faktograficznych aspektów każdego traumatycznego zdarzenia (np. kto, co, kiedy, gdzie i jak), a drugi poprzez zbieranie w całość szczątków obrazów, doznań sensoryczno-motorycznych, oraz uczuć i emocji związanych z wykorzystywaniem.

Aby zorientowana na nadużycia terapia mogła dobrze oddziaływać, na każdą z sesji powinno wkradać się jak najmniej unikania. Klient, w trakcie przypominania sobie z detalami wspomnień wykorzystania, powinien być zachęcany do bycia w pełni „obecnym” lub „przebywania w sobie,” czyli do maksymalizowania swojego odsłonięcia. Pod tym względem może okazać się, że silnie dysocjująca osoba - pomimo werbalnego oddawania wspomnień ze szczegółami - ma faktycznie niewielki dostęp do traumatycznego materiału, a więc i niewielkie otwarcie na leczące działanie terapii.

Skuteczne leczenie odcina kupony od stworzonej bezpiecznej przestrzeni terapeutycznej, oraz emocjonalnych katharsis w czasie procesu desensytyzowania urazów. Na przykład, pozytywne uczucia połączone z emocjonalnym uwolnieniem (płaczem, krzykiem, wyładowaniem złości, itp.) stwarzają przeciwuwarunkowanie redukujące ból związany z traumą oraz jej skutki - podobnie jak tradycyjna systematyczna desensystyzacja łączy się z wcześniej raniącym bodźcem, wnosząc stan znoszącego lęk odprężenia.

Kiedy zachęcamy leczoną osobę, aby pamiętała i czuła, prosimy ją także, aby myślała. Na przykład, może ona także samodzielnie badać okoliczności wykorzystania, podstawy swoich reakcji jak i dynamikę psychiczną prześladowcy. Proces ten ma zdolność przełamywania schematów wewnętrznych, aby doświadczenia nadużyć mogły zostać poznawczo zintegrowane. Praca nad traumą wykorzystania daje wiele okazji do przepracowania właściwego ofiarom bezlitosnego samoobwiniania i krytykowania siebie (np. „jestem zła,” „jestem winna,” „spowodowałam,” „sprowokowałam,” zasłużyłam sobie”), jak też na odbudowę samoakceptacji, poczucia wartości i szacunku do siebie, zniszczonych zazwyczaj przez maltretowanie w dzieciństwie. Badając z ofiarą jej wchłonięte fałszywe przekazy na temat wykorzystania i jej własnej osoby, oraz wiążące się z nimi zniekształcenia w postrzeganiu rzeczywistości, terapeuta towarzyszy klientowi w rozwijaniu pozytywniejszego modelu samego siebie.

Wnioski

Zebrane razem, przedstawione tu podejście pozwala terapeucie zająć się upośledzonym funkcjonowaniem, zniekształceniami poznawczymi oraz potraumatycznym stresem, jaki odnajdujemy u większości osób wykorzystywanych seksualnie w dzieciństwie. Postępująca seriami desensytyzacja bolesnych wspomnień może powoli powodować ustępowanie objawów potraumatycznego stresu - co w ostatecznym bilansie przekłada się na zmniejszenie poziomu zdysocjowania, konieczne dla wewnętrznego ustabilizowania ofiary. Proces ten zwiększa także jej zdolności samoregulacyjne i tolerancję na przeżywanie uczuć. W efekcie, przebiegające pomyślnie leczenie pozwala jej na konfrontowanie się coraz boleśniejszym materiałem związanym z traumą i na procesowanie go bez przekraczania swojej (rosnącej z czasem) „przepustowości” emocjonalnej. Proces ten, w optymalnych warunkach, trwa tak długo, aż osiągnięte zostaje zasadnicze ustąpienie symptomów.

 

John Briere, Pd.D., jest profesorem zwyczajnym psychiatrii i psychologii na Wydziale Medycyny Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC School of Medicine) oraz czynnym psychoterapeutą Pogotowia Służb Psychiatrycznych Centrum Medycznego Los Angeles (LAC-USC Medical Center). Jest autorem wielu artykułów, prac i testów psychologicznych, przede wszystkim w dziedzinie leczenia skutków nadużyć seksualnych z dzieciństwa, wiktymizacji i traumy psychologicznej. Napisał siedem książek, m.in.: Therapy for Adults Molested as Children: Beyond Survival (1st and 2nd editions); Child Abuse Trauma: Theory and Treatment of the Lasting Effects; oraz Psychological Assessment of Adult Posttraumatic States.

Informacje zawarte na tych stronach prezentowane są jedynie w celach edukacyjnych. Nie są są równoznaczne z fachowym doradztwem psychiatrycznym czy terapeutycznym, ani z przeszkoleniem. Prosimy nie stosować ich do diagnozowania ani leczenia zaburzeń psychicznych bez konsultacji z wykwalifikowanym psychiatrą. Wszystkie info na tych stronach są dostępne dla ogółu aż do odwołania. Można je kopiować i rozpowszechniać bez ograniczeń. Strona ostatnio uaktualniona 20 lipca 2006.

[w j. angielskim] Więcej informacji o PTSD pod nr tel. +1 802 2966300 lub pod adresem emailowym .

 

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leborskikf.pev.pl
  •