Le Guin Ursula K. - Ekumena T. 5 - Wydziedziczeni, E-book, Fantasy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pochyli się na fotelu i potar boleśnie czoo
- Posuchaj - rzek - muszę ci wytumaczyć po co do was przybyem po co w
ogóle przyjechaem na ten świat Przybyem tu dla idei Z powodu idei Aby się jej
uczyć, żeby jej uczyć by się nią dzielić Widzisz, my na Anarres odcięliśmy się od
pozostaych światów Nie rozmawiamy z innymi ludźmi z resztą ludzkości Tam nie
mógbym ukoczyć mojej pracy A choćbym i móg oni jej nie chcieli nie widzieli z
niej pożytku Przybyem więc tutaj Tu znajduję to, czego mi potrzeba: rozmowy,
dzielenie się przemyśleniami doświadczenia w Laboratoriach Bada nad Światem
dowodząc czegoś co nie byo ich celem księgi teorii względności z obcego świata -
bodziec jakiego mi brakowao Tak więc doprowadziem wreszcie mą pracę do
koca Nie jest jeszcze spisana mam już jednak równania, ogólny zarys jest w
gruncie rzeczy gotowa.
Ale dla mnie ważne są nie tylko idee w mojej gowie Moje spoeczestwo to
także idea Ona mnie stworzya Idea wolności, przemiany ludzkiej solidarności
idea wzniosa Byem przeraźliwie gupi ale przecież dostrzegem wreszcie że
poświęcając się jednej - fizyce - zdradzam drugą Pozwalam żeby posiadacze kupili
ode mnie prawdę
Rozdział pierwszy
Anarres - Urras
Wznosi się tam mur Nie wygląda imponująco Zbudowano go z nie
ociosanych gazów byle jak spojonych zaprawą; czowiek dorosy móg spojrzeć
ponad jego szczytem i nawet dziecko mogo się na wspiąć W miejscu przecięcia z
drogą - zamiast otwierać się bramą - zniża się do czystej geometrii linii idei granicy
Lecz bya to idea realna Ważna Od siedmiu pokole nie byo na tym świecie
niczego ważniejszego nad ten mur
By dwuznaczny i dwulicy jak wszystkie mury Co znajdowao się wewnątrz
a co na zewnątrz muru zależao od tego z której patrzyo się strony
Oglądany z jednej opasywa sześćdziesiąt akrów nagiego ugoru zwanego
Portem Anarres. Stao tam kilka olbrzymich suwnic bramowych, wyrzutnia rakiet,
trzy magazyny garaż dla ciężarówek i noclegownia Noclegownia sprawiaa solidne
posępne i przygnębiające wrażenie; nie tonęa w ogrodach nie bawiy się wokó niej
dzieci; nikt w niej najwyraźniej nie mieszka na stae, ani nawet nie zatrzymywa się
na dużej Bya to w gruncie rzeczy kwarantanna Mur odgradza nie tylko
lądowisko ale i przybye z przestrzeni kosmicznej statki ludzi którzy na nich
przylecieli, światy z których przybywali a także resztę kosmosu Mur opasywa
wszechświat Anarres bya poza murem na wolności
Oglądany z przeciwnej strony mur opasywa Anarres; otacza caą planetę -
wielką kolonię karną odciętą od innych światów od innych ludzi poddaną
kwarantannie.
Drogą ku lądowisku zbliżaa się gromada ludzi inna skupia się już w
miejscu w którym droga przecinaa mur
Ludzie przychodzili tu często z pobliskiego miasta Abbenay w nadziei
ujrzenia statku kosmicznego bądź tylko by zobaczyć mur Ostatecznie by to jedyny
graniczny mur w ich świecie Nigdzie indziej nie mieliby okazji oglądać tablicy z
napisem ”Wstęp wzbroniony.” Mur przyciąga szczególnie modych Gromadzili się
pod nim przesiadywali na jego koronie Można się byo pogapić na brygady
wyadowujące pod magazynami skrzynie z ciężarówek gąsienicowych Można się
byo natknąć na frachtowiec na pycie wyrzutni Frachtowce lądoway na Anarres
tylko osiem razy w roku; nikomu prócz zatrudnionych w Porcie syndyków ich
przybycia nie zapowiadano więc gdy gapie mieli dość szczęścia, by na takie
wydarzenie trafić byli zrazu bardzo podnieceni Oto siedzieli na murze, a w oddali
tkwia na lądowisku ona - masywna, czarna wieża wśród krzątaniny jezdnych
dźwigów A potem zjawia się jakaś kobieta z ochrony magazynów i
oświadczya:”Zamykamy na dzisiaj, bracia” Nosia opaskę Defensywy - widok
równie rzadki co widok statku kosmicznego Wzbudzio to dreszcz emocji Choć
wygosia swe oświadczenie tonem agodnym nie podlegao ono dyskusji Bya
drużynową i gdyby się jej sprzeciwiono otrzymaaby wsparcie od swojej drużyny I
tak zresztą nie byo na co patrzeć Obcy - przybysze z innych światów - nie wychylali
nosów ze statku Żadne widowisko
Równie mao zajmujące byo ono i dla oddziau Defensywy Jego drużynowej
marzyo się czasem żeby ktoś choć spróbowa przeleźć przez mur albo czonek obcej
zaogi wyskoczy ze statku, albo żeby jakieś dziecko z Abbenay spróbowao podejść
do frachtowca aby go sobie obejrzeć z bliska Lecz nic takiego się nigdy nie zdarzyo
W ogóle nic się nigdy nie zdarzao Gdy się więc zdarzyo nie bya na to
przygotowana.
Kapitan frachtowca Czujny zwróci się do niej z pytaniem:
- Czy temu tumowi chodzi o mój statek?
Drużynowa spojrzaa we wskazanym kierunku i stwierdzia że przy bramie
zgromadzi się istotnie prawdziwy tum - ze sto jeśli nie więcej osób Stali tam po
prostu stali - jak ludzie podczas Godu na stacjach towarowych Przestraszya się
- Nie Oni tego protestują - wyjaśniaa powoli swoim ubogim ajoskim -
Protestują tego no wiesz Pasażer?
- Chcesz powiedzieć że przyszli tu z powodu tego drania którego mamy stąd
wywieźć? Mają zamiar spróbować zatrzymać jego czy nas?
Sowo ”dra” nieprzetumaczalne na jej język nic dla drużynowej nie
znaczyo wzięa je za obcą nazwę swojego narodu, nie spodobao jej się jednak jego
brzmienie - ani ton gosu kapitana, ani sam kapitan.
- Mógbyś pilnować swego nosa? - zapytaa krótko
- Jasne do cholery Pośpieszcie się tylko z wyadunkiem reszty towaru I
dawajcie mi na pokad tego drania. Nam byle banda Oddich krzywdy nie zrobi.
Poklepa rzecz którą nosi u pasa - metalowy przedmiot podobny do
zdeformowanego czonka - i spojrza pobażliwie na nie uzbrojoną kobietę
Drużynowa zerknęa chodno na falliczny przedmiot; wiedziaa że to bro
- Zaadunek zakoczymy o 14 - oświadczya - Dopilnuj żeby zaoga nie
opuszczaa pokadu Start o 1440 Jeśli będziecie potrzebowali pomocy dajcie znać
na Wieżę
Oddalia się nim zdąży się odciąć Gniew wzmóg jej stanowczość wobec
swojej drużyny i tumu
- Zejść mi z drogi - rozkazaa zbliżywszy się do muru - Nadjeżdżają
ciężarówki jeszcze się komu co stanie Na bok!
Mężczyźni i kobiety z tumu wdali się z nią w dyskusję spierali się też między
sobą Dalej przechodzili przez drogę a niektórzy zapuścili się nawet poza obręb
muru Mimo to oczyścili w kocu jako tako drogę Jeśli drużynowej brakowao
doświadczenia w panowaniu nad tumem im brakowao doświadczenia w byciu
nim.
Czonkowie spoeczestwa - a nie cząstki kolektywu - nie ulegali zbiorowym
emocjom; uczuć byo wśród nich tyle ile osób Nie nawykli ponadto do tak
stanowczych polece nie nabyli też zwyczaju sprzeciwiania się im Ich brak
doświadczenia ocali pasażerowi życie
Niektórzy z nich przybyli tam z zamiarem zabicia zdrajcy. Inni - aby zapobiec
jego wyjazdowi obrzucić go obelgami bądź tylko z chęci obejrzenia go sobie; i
waśnie ci inni pokrzyżowali proste i zowrogie zamiary morderców Żaden z nich
nie mia broni palnej jedynie paru byo uzbrojonych w noże Dla tych ludzi napaść
równaa się napaści fizycznej; pragnęli dostać zdrajcę w swoje ręce Spodziewali się
że przybędzie pod ochroną w jakimś pojeździe Kiedy usiowali przeszukać
ciężarówkę i kócili się z jej rozwścieczonym kierowcą ten na którego czekali
przyszed samotnie drogą Kiedy go rozpoznali by już w poowie lądowiska,
odprowadzany przez pięciu syndyków Defensywy Ci którzy zamierzali go zabić
puścili się w pościg - za późno - i zaczęli rzucać za nim kamieniami - nie cakiem za
późno Ugodzili go tylko w ramię gdy już dochodzi do statku dwufuntowy
krzemie trafi jednak w gowę jednego z Defensywy i pooży go trupem na miejscu
Zamknęy się wazy Drużyna Defensywy zawrócia unosząc martwego
towarzysza; nie zadali sobie trudu żeby zatrzymać prowodyrów tumu gnających w
stronę statku jedynie drużynowa, poblada ze zgrozy i wściekości przeklinaa ich
siarczyście a oni omijali ją w biegu Dopadszy frachtowca szpica pościgu
rozproszya się i stanęa w niezdecydowaniu Milczenie statku nage ruchy
olbrzymich szkieletów suwnic niezwyky widok spalonej ziemi nadludzka skala
otoczenia zdezorientoway ludzi Wybuch pary czy gazu z czegoś co byo poączone
ze statkiem, przerazi niektórych; spoglądali niepewnie na rakietowe dysze -
olbrzymie, czarne tunele nad ich gowami Z daleka dobiego ostrzegawcze wycie
syreny Najpierw jedna osoba potem druga zawróciy w stronę bramy Nikt ich nie
zatrzymywa W dziesięć minut lądowisko opustoszao tum wraca sznureczkiem
drogą do Abbenay
Nic się ostatecznie takiego nie zdarzyo
Tymczasem na Czujnym wydarzenie gonio wydarzenie Od momentu, gdy
Wieża zaczęa odliczać czas do startu wszystkie czynności należao wykonywać
migiem Kapitan kaza przywiązać i zamknąć pasażera - razem z lekarzem - w mesie
zaogi żeby się nie plątali pod nogami By tam ekran więc - jeśli mieli ochotę -
mogli sobie oglądać start
Pasażer mia ochotę Widzia pole opasujący je mur a za murem dalekie
zbocza Theras, usiane krzewami holum i rzadkimi, srebrzystymi krzaczkami
księżycorośli
Wszystko to runęo nagle w zawrotnym tempie w dó ekranu
Pasażer poczu jak coś wtacza mu gowę w miękki zagówek
Przypominao to badanie u dentysty: gowa odchylona do tyu, szczęka
rozwarta sią Nie móg zapać tchu zrobio mu się sabo, czu jak ze strachu
rozluźniają mu się trzewia Cae jego ciao krzyczao do potężnych si które go
pojmay w swe wadanie: Nie teraz, jeszcze nie teraz, poczekajcie.
Ocaliy go oczy To na co z uporem patrzyy i o czym mu donosiy wyrwao
go z kleszczy trwogi Na ekranie ukaza się bowiem widok niezwyky: rozlega jasna
kamienna równina Bya to pustynia widziana z gór nad Wielką Doliną Jakim
cudem znalaz się znowu w Wielkiej Dolinie? Próbowa tumaczyć sobie że znajduje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]